Graś funduje synkowi hotel za nasze

2009-09-03 9:00

Czy wypada wykorzystywać obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej do prywatnych celów? Rzecznik rządu Paweł Graś (45 l.) nie miał żadnych wątpliwości. Pan minister zabrał swojego syna Jakuba do ekskluzywnego hotelu Sheraton w Sopocie i zafundował mu wszelkie luksusy... za pieniądze podatników. Za nocleg w klimatyzowanym pokoju z minibarkiem płaciła bowiem Kancelaria Premiera!

Godz. 17.00. W restauracji tuż przy "Monciaku" spotykamy Pawła Grasia. Przyjechał do Sopotu m.in. po to, by czuwać nad przygotowaniami do udziału premiera Donalda Tuska (52 l.) w uroczystościach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Dwie godziny później minister przenosi się do hotelu Sheraton. Nie przebywa tam jednak sam. Widzimy go bowiem, jak wychodzi z hotelu wraz ze swoim synem Jakubem. Panowie udają się razem na kolację, a potem na noc wracają do Sheratona. Do ich dyspozycji jest indywidualnie sterowana klimatyzacja w pokojach, kablówka, minibarek, a z okien roztacza się piękny widok na Zatokę Gdańską. W hotelu znajduje się też restauracja oraz modny bar. Wszystko dzieje się z niedzieli 30 sierpnia na poniedziałek 31 sierpnia. Kto zapłacił 920 zł za dobę pobytu rzecznika i jego syna w hotelu? Okazuje się, że... Kancelaria Premiera, czyli podatnicy. Graś przyznaje, że fundował synkowi luksusy na koszt państwa. - Miałem zarezerwowany nocleg. Syn spał ze mną w pokoju. Ale koszty wyżywienia pokryłem osobiście - tłumaczy polityk. Jednak gdy wcześniej zapytaliśmy go, kto oprócz niego nocował w hotelu, odparł, że tylko "inni ministrowie".

"SE" udało się dotrzeć do innych szczegółów rezerwacji dla Grasia. Pokój w hotelu dla rzecznika był zarezerwowany od 28 sierpnia do 2 września. Oprócz Pawła Grasia i jego syna w hotelu nocował Igor Ostachowicz (40 l.), podsekretarz stanu w Kancelarii Premiera. W sumie za ich pobyt w Sheratonie podatnicy zapłacą 4 tys. 630 zł. Do faktury doliczono też dodatkowe obciążenie finansowe na kwotę 860 zł. Dlaczego? Bo mimo rezerwacji w nocy z 28 na 29 sierpnia żaden z urzędników Kancelarii w Sheratonie się nie pojawił. To druga w ostatnim czasie wpadka ministra Grasia. W lipcu "SE" ujawnił, że rzecznik rządu mieszka od 11 lat za darmo w willi należącej do niemieckiego biznesmena i jest tam dozorcą. Wtedy Grasiem zajęła się skarbówka i CBA. Teraz powinien się nim zająć osobiście premier Tusk!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki