Graś we Francji byłby skończony jako polityk

2009-07-13 9:00

Ujawnioną przez "Super Express" aferę z polskim ministrem komentuje francuski publicysta Bernard Margueritte.

Super Express": - Rzecznik polskiego rządu Paweł Graś przez 13 lat mieszkał w zabytkowej willi należącej do niemieckiego biznesmena, nic za to nie płacąc. Czy we Francji zdarzają się podobne przypadki?

Bernard Margueritte: - Polityków, którzy odeszli od zasad etycznych, nie brak. Ale tak dalekiego odejścia nie przypominam sobie, stąd o podobnych przypadkach nie potrafię nic powiedzieć.

- Zanim wrócimy nad Wisłę, niech pan wymieni jakieś przykłady skandalicznego zachowania władzy nad Sekwaną.

- Niedawno jeden z ministrów za półdarmo korzystał z luksusowego mieszkania w Paryżu. A prezydent Nicolas Sarkozy poleciał z Carlą Bruni do Egiptu na pokładzie samolotu należącego do francuskiego biznesmena.

- Brzmi swojsko. Jak się to zakończyło?

- W prasie zawrzało, ludzie byli oburzeni. Minister nie tylko mieszkanie opuścił i rozliczył się za nie, ale stał się byłym ministrem - jego kariera polityczna skończyła się. Zaś prezydent publicznie wyznał, że jego zachowanie było niewłaściwie i obiecał dorosnąć do funkcji, która została mu powierzona.

- A u nas robi się to tak: "Nie mam sobie nic do zarzucenia". To cytat z konferencji prasowej ministra Grasia.

- Z perspektywy europejskiej jest to dziwaczne.

- Dobre samopoczucie towarzyszy nie tylko ministrowi. Oddajmy głos premierowi polskiego rządu: "Wyjaśnienie Pawła Grasia - zarówno jeśli chodzi o stronę prawną, jak i życiową - absolutnie mnie uspokaja. Zresztą mam poczucie, że współpraca z Pawłem Grasiem, to jest współpraca z człowiekiem niezwykłej uczciwości osobistej".

- Zadziwiające...

- Dziwi to również Czytelników "Super Expressu". Odkąd ujawniliśmy tę aferę, telefony w redakcji urywają się. Oliwy do ognia dolewa beztroska koleżanek i kolegów ministra.

- Szkoda, że tak słabo jest im znane zarządzenie Parlamentu Europejskiego precyzujące, że deputowani nie mają prawa przyjmować prezentów czy świadczeń. Dziwne, że to, co jest zabronione w Unii, w Polsce miałoby być tolerowane.

- Wchodząc do Unii Europejskiej obawialiśmy się, że rozmyje ona naszą odrębność. Może zachowanie ministra i premiera jest wyrazem dbałości o nią?

- To nie jest dobry temat do żartów.

- Ja tylko staram się dopasować do specyfiki poczucia humoru ministra Grasia. Proponuje on, żeby go nazywać Hausmajster: "(...) bo wiadomo, że dom to dom Niemca". Otóż odwoływanie się do paszportu człowieka, w którego nieruchomości mieszka, jako do merytorycznego argumentu bawi go.

- To jest żenujące. Z tego, co wiem, firma Paula Roglera przynosi straty. Dlaczego ma okazywać tak wielce przyjacielski gest wobec rzecznika rządu w randze ministra? Zresztą to niejedyna funkcja, jaką pełnił on przez ostatnie lata.

- Zasiadał w Komisji Spraw Zagranicznych, Komisji Obrony Narodowej, Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Był członkiem Komisji Nadzwyczajnej ds. rządowego projektu ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. Był przewodniczącym stałej Podkomisji ds. Współpracy z Zagranicą i NATO. Był wiceprzewodniczącym Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Służbie Wywiadu Wojskowego. Był przewodniczącym Komisji ds. Służb Specjalnych. Był pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa i koordynatorem służb specjalnych.

- Gdyby mieszkał przez 13 lat za darmo u np. posła Palikota - również człowieka zamożnego - byłoby to nieetyczne. W tym wypadku chodzi jednak o znacznie więcej - jest to nie tylko nieetyczne, ale też groźne dla interesów i bezpieczeństwa państwa.

- I co teraz?

- Na pewno nie wolno tej sprawy zostawić "ot, tak sobie". Nie wiem, czy można mieć nadzieję, że Julia Pitera się tym zajmie. Na początku swojej działalności wykazała się dużą drobiazgowością. Sprawa jej partyjnego kolegi interesuje ją jakby mniej.

- "Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego".

- Julia Pitera wytropiła nadmierną ilość pieniędzy wydanych przez wysokiego urzędnika państwowego na rybę w galarecie. Sprawa ministra Grasia jest nie mniej ciekawa. W Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkałem przez pięć lat, zachowanie, którego się dopuścił minister Paweł Graś, byłoby absolutnie nie do pomyślenia. Office of Government Ethics - Biuro Etyki Rządu - wyłapuje nawet najdrobniejsze mankamenty władzy. Stosuje się tam również regułę, którą myślę, że dobrze byłoby przenieść do Europy - że człowiek, który pracował w rządzie, ma zakaz pracy w biznesie przez rok, aby jego działalność nie prowadziła do konfliktu interesów. A cóż tu powiedzieć o sprawie ministra Grasia - wciąż ministra!

Bernard Margueritte

Wieloletni korespondent francuskich mediów w Polsce, prezes International Communications Forum zajmującego się problematyką mediów

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki