I jak tylko dziennikarze zapytali go o chorobę premiera, wrzasnął: Premier nie jest chory - niezgodnie z prawdą, ale z takim przekonaniem, że natychmiast zaczęto to powtarzać za nim, jak mantrę.
- I już wiedział - choć zwierzę jest polityczne - że zrobił koszmarny błąd osobisty. Choć zawodowo był to majstersztyk potwierdzający, że do tej roboty nadaje się jak nikt inny.
- Po pierwsze: wykazał się wyczuciem. Premier nie może być chory, bo obywatele ani na chwilę nie mogą być pozbawieni opieki szefa. Po drugie: wykazał się wiarą. Tusk to nadczłowiek, więc byle grypa go się nie ima. Więc to rzecznik wymarzony. Bo nie prawda, a cześć dla wielkości reprezentowanej osoby - to najlepsza legitymacja rzecznika.