Grażynę Błęcką-Kolską w Łasku wszyscy doskonale znają. Wychowywała się w tym mieście, tu dorastała, stąd wyruszyła podbijać serca wielbicieli jej ekranowego talentu. Wielu znało też jej córkę Zuzannę, która była częstym gościem w domu dziadków. Dlatego tak dużo mieszkańców miasta przyszło ją pożegnać. Miejscowa kolegiata - największy kościół w Łasku, wypełniony był do ostatniego miejsca. W pierwszych ławach siedzieli najbliżsi zmarłej. - Jak trudno się dziś spotkać - mówił, witając zebranych, ksiądz prowadzący nabożeństwo.
ZOBACZ: Bliscy Zuzanny Kolskiej: Nie ogarniamy tej tragedii
- Trudno, bo przychodzimy tu modlić się do tego Ojca, który daje życie i który to życie odbiera. Przychodzimy jednak z nadzieją, że to krótkie życie Zuzi, piękne, ale i doświadczone różnymi trudnościami, że to życie może trwać nadal. Ziemski tata przyszedł dziś prosić Tatę boskiego, żeby przyjął jego córkę. Mama ziemska prosi, aby Mama niebieska przytuliła jej córkę do serca. Wiele osób, nawet tych, którzy nie znali Zuzanny, słysząc te słowa, ocierało łzy.
Przeczytaj też: Zuzanna Kolska - kim była córka Grażyny Błęckiej-Kolskiej?
- Może się rodzić taki żal. Dlaczego? - mówił dalej kapłan. - Czemu młoda, piękna, dobrze zapowiadająca się córka, przyjaciółka, wnuczka w tak młodym wieku musi odejść z tego świata? Jaki jest w tym wszystkim cel? My, po ludzku, nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Każdy z nas chciałby, abyśmy żyli zawsze, szczególnie ci, których kochamy. Bo miłość to jest życie - dodał. Zuzanna Kolska zmarła w ubiegły czwartek w szpitalu we Wrocławiu. Trafiła tam po wypadku. Samochód, który prowadziła jej mama, wypadł z drogi i przewrócił się na bok. Aktorka nie odniosła większych ran. Ale jest w złym stanie psychicznym.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail