W sprawie wypadku Błęckiej-Kolskiej trwa prokuratorskie śledztwo. Jak już pisaliśmy, toyota prowadzona przez artystkę, znaną z filmu "Kogel-mogel" rozbiła się 24 lipca. Uderzyła w latarnię i na poboczu się wywróciła. Autem jechały trzy osoby: aktorka, jej córka i ich znajoma. Niestety, córka Błęckiej-Kolskiej, Zuzanna (23 l.), zmarła w szpitalu.
Biegli ustalają, z jaką prędkością jechała aktorka, czemu wypadła z jezdni i czy wszyscy w aucie mieli zapięte pasy.
- W tej chwili nie mogę jeszcze zdradzać szczegółów postępowania - mówi enigmatycznie Jakub Przystupa z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Wiadomo, że za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym artystce grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Ale może być też tak, że Błęcka-Kolska w ogóle uniknie kary.
Zobacz też: Grażyna Błęcka-Kolska i Jan Jakub Kolski pożegnali ukochaną córkę Zuzannę
- Wprawdzie nie ma ustawowych przesłanek, by w przypadku zdarzenia drogowego, w którym śmierć poniosła osoba bliska sprawcy wypadku, stosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Sędzia może jednak zawiesić jej wykonanie. Uzna bowiem, że sprawca poniósł już karę i cierpi z powodu utraty bliskiej osoby - tłumaczy nam adwokat Maria Wentland-Walkiewicz.
Dla Grażyny Błęckiej-Kolskiej największą karą i tak jest śmierć ukochanej jedynaczki.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail