Grażyna Narynowicz z Kostrzyna nad Odrą: Ładowarka spaliła mi twarz

2011-03-17 20:33

Zmiażdżony bark, oparzenia twarzy i głowy, sparaliżowana i poparzona ręka. Grażyny Narynowicz (49 l.) omal nie zabiła ładowarka do telefonu!

Do tego zdarzenia doszło w Kostrzynie nad Odrą (Lubuskie). Pani Grażyna pracowała w małym punkcie gastronomicznym, postanowiła podładować komórkę. - Ładowarkę kupiłam w komisie za 17 zł. Podłączyłam do niej telefon. Nagle poczułam potwory ból. I obudziłam się w szpitalu!

Przeczytaj koniecznie: Najtańsze telefony komórkowe z GPS

Prąd z wadliwej ładowarki przeszył ciało kobiety. Spalił skórę na rękach, głowie, poranił szyję. A ofiara upadając, złamała jeszcze rękę. Kobieta w szpitalu spędziła dwa miesiące. Przeszła kilka operacji. Do dzisiaj nie odzyskała zdrowia.

- Ten wypadek zmienił moje życie. Nie mogę pracować, a mam niepełnosprawnego syna. Nie dostałam renty, bo ZUS mimo zaleceń komisji lekarskiej jeszcze świadczenia mi nie przyznał - opowiada.

W sądzie wygrała sprawę ze sprzedawcą ładowarki, ale ten nie wypłacił jej odszkodowania. Winę za wadliwe urządzenie zwala na importera, który sprowadził je do Polski.

Więcej oglądaj dziś w programie "Celownik" w TVP 1 o godzinie 16.40.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki