Do tego zdarzenia doszło w Kostrzynie nad Odrą (Lubuskie). Pani Grażyna pracowała w małym punkcie gastronomicznym, postanowiła podładować komórkę. - Ładowarkę kupiłam w komisie za 17 zł. Podłączyłam do niej telefon. Nagle poczułam potwory ból. I obudziłam się w szpitalu!
Przeczytaj koniecznie: Najtańsze telefony komórkowe z GPS
Prąd z wadliwej ładowarki przeszył ciało kobiety. Spalił skórę na rękach, głowie, poranił szyję. A ofiara upadając, złamała jeszcze rękę. Kobieta w szpitalu spędziła dwa miesiące. Przeszła kilka operacji. Do dzisiaj nie odzyskała zdrowia.
- Ten wypadek zmienił moje życie. Nie mogę pracować, a mam niepełnosprawnego syna. Nie dostałam renty, bo ZUS mimo zaleceń komisji lekarskiej jeszcze świadczenia mi nie przyznał - opowiada.
W sądzie wygrała sprawę ze sprzedawcą ładowarki, ale ten nie wypłacił jej odszkodowania. Winę za wadliwe urządzenie zwala na importera, który sprowadził je do Polski.
Więcej oglądaj dziś w programie "Celownik" w TVP 1 o godzinie 16.40.