Po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego (+61 l.) w katastrofie Tu-154 oraz przez okres wyborów prezydenckich nad bezpieczeństwem i spokojem rodziny prezesa PiS czuwali oficerowie BOR. Jednak na początku lipca zapadła decyzja, że rodzina Kaczyńskich nie będzie dłużej otoczona opieką państwowych funkcjonariuszy.
Patrz też: Wszystko na głowie Jarosława Kaczyńskiego - opiekuje się ukochaną mamą
To właśnie wtedy Jarosław Kaczyński zdecydował się na wynajęcie prywatnej ochrony. Wybór padł na firmę założoną przez byłych żołnierzy Grom. - To była słuszna decyzja. GROM-owcy doskonale sprawdzają się w roli ochrony osobistej. Są ekspertami najwyższej klasy, którzy swoje umiejętności doskonalili w najniebezpieczniejszych miejscach na świecie - byłej Jugosławii, Iraku czy Afganistanie - tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem" gen. Roman Polko (48 l.), były dowódca jednostki.
Z sześciu uzbrojonych ochroniarzy, czterech non stop przebywa w pobliżu szefa PiS, a dwóch kolejnych pod jego nieobecność pilnuje domu na warszawskim Żoliborzu. Zawsze ustawiają się tak, by móc obserwować całe otoczenie i w razie zagrożenia natychmiast reagować.
Jak ustaliliśmy, wybór Kaczyńskiego nie był przypadkowy. W 2005 roku, kiedy w trakcie kampanii prezydenckiej pojawiały się groźby pod adresem Lecha Kaczyńskiego, to właśnie byli GROM-owcy zapewniali bezpieczeństwo kandydata na prezydenta oraz jego brata bliźniaka. A to, że prezes PiS ponownie wybrał tych samych specjalistów, wynika z idealnej współpracy 5 lat temu.