Mieszkańcy i goście hotelowi usłyszeli strzały i wybiegli na zewnątrz zobaczyć, co się dzieje. - Padł głośny strzał i chcieliśmy sprawdzić o co chodzi. Zobaczyliśmy myśliwego ze strzelbą i biednego jelenia, który konał obok piaskownicy- mówią świadkowie. Jan F. myśliwy z miejscowego koła łowieckiego urządził sobie polowanie na terenie zabudowanym i zastrzelił niewinne zwierze. Na miejscu pojawiła się policja. Mężczyzna zaczął tłumaczyć, że zwierze było chore. Funkcjonariusze sporządzili notatkę i odjechali.
Chwile potem wrzucił jelonka na przyczepę jak worek kartofli i odjechał. Ludzie są zbulwersowani zachowaniem łowczego. - Na linii ognia mogły znajdować się dzieci i wrażliwi ludzie. Takie rzeczy powinno się robić pod nadzorem i w porozumieniu z weterynarzem -mówi zbulwersowany mieszkaniec. Świadkowie twierdzą, że jeleń był zdrowy, bo chwile wcześniej biegał przy potoku niedaleko domów. Miejscowi twierdzą, że myśliwy jest znany z tego, że najpierw strzela, a potem myśli. - Jak taki człowiek może posiadać pozwolenie na broń, który w biały dzień otwiera ogień w terenie zabudowanym -mówi pan Maciek.