"Super Express": - 20 lat temu Sejm powołał gabinet pod kierownictwem premiera Tadeusza Mazowieckiego...
Henryk Samsonowicz: - Był to okres o przełomowym znaczeniu - Polska wychodziła z komunizmu, niedługo miał się rozsypać sowiecki kolos, z którym graniczyliśmy od wschodu.
- Co można zaliczyć w poczet sukcesów tamtego rządu?
- Jest pięć dziedzin, w których dzięki niemu - używając języka sportu - Polska wyszła na prostą. Jako pierwszą wymienię reformę gospodarczą przeprowadzaną przez Leszka Balcerowicza. Sukcesem była również polityka zagraniczna, która ustawiła nasz kraj w kierunku euroatlantyckim - po latach zaowocowało to akcesją do NATO i do Unii Europejskiej. Wówczas też rozpoczął się proces uwalniania się od wpływów Kremla i przygotowanie do budowania nowych relacji z sąsiadami - to na nich opiera się współczesna polityka naszego kraju. Po dziś dzień wizytówką gabinetu Tadeusza Mazowieckiego jest reforma samorządowa - stworzenie podstaw społeczeństwa obywatelskiego. Szerzej patrząc, ten rząd zapoczątkował - bez wątpienie jest to jego sukces - przygotowanie do życia w demokracji, co było możliwe dzięki wprowadzeniu pluralizmu politycznego. Ogromne zmiany zostały poczynione na polu nauki i edukacji - zajmował się tym mój resort. Rozpoczęty przez nas proces spowodował, że dziś rola szkolnictwa wyższego w życiu społecznym wzrosła czterokrotnie w porównaniu do czasu, gdy podejmowaliśmy się zadania reformy edukacji.
- A porażki?
- Nie ominęły nas. Były to te dziedziny, które kuleją w Polsce do dnia dzisiejszego - służba zdrowia, infrastruktura drogowo-kolejowa. Nie udało się nam również wprowadzić - a mieliśmy taką ambicję - właściwego poziomu działań politycznych. To przekłada się na znacznie większy mankament - nie potrafiliśmy zaszczepić klasie politycznej świadomości państwowej. Polacy sprawdzają się jako samorządowcy, natomiast instynktu państwowego u nas nie widzę.
- Wymienione przez pana sukcesy i porażki ugruntowały się, gdyż palma pierwszeństwa tego gabinetu - nowej jakości po 45 latach monopolu komunistów - koncepcjom Tadeusza Mazowieckiego nadała charakter doktryny obowiązującej niepodległą Rzeczpospolitą. A premier zaczął budować swoje dzieło od hasła grubej kreski. Jak pan ocenia to rozwiązanie z perspektywy minionych 20 lat?
- Byłem i jestem zwolennikiem tego rozwiązania. Jestem historykiem, doceniam więc wagę przeszłości. Ale przede wszystkim trzeba się zajmować przyszłością. Czy naszych przeciwników politycznych mieliśmy rozstrzeliwać, tak jak to zrobili nasi rumuńscy koledzy, czy raczej rozwiązać to w sposób, który przynosi nam zaszczyt?
- Wystarczyłoby powiedzieć: panom już dziękujemy. Przecież właśnie to powiedzieli Polacy w wyborach czerwcowych. W tym znaczeniu gruba kreska oddzieliła coś jeszcze - działanie reprezentantów, czyli polityków, od woli reprezentowanych, czyli społeczeństwa. Natomiast uratowana była potrzeba niektórych ludzi do bycia na świeczniku w każdej epoce.
- Ludzi, którzy w okresie PRL popełniali zbrodnie, należało ukarać - to nie jest sprzeczne z zasadą grubej kreski. Ale nie widzę przyczyn, dla których do nadrabiania braków nie należałoby włączyć tych, którzy niekiedy błądząc lub fałszywie rozumiejąc swoje obowiązki, działali poprzednio na szkodę naszego państwa i społeczeństwa, a teraz zapragnęli działać dla ich dobra. Proszę też zobaczyć, jak sprawnie pracował Sejm kontraktowy - działający na zasadzie grubej kreski, bo łączący we wspólnej pracy stronę partyjną i solidarnościową. Można go stawiać za wzór, gdy się go porówna do bałaganu i kłótni w późniejszych kadencjach, wybranych całkowicie demokratycznie.
- Upadek rządu Tadeusza Mazowieckiego był skutkiem przegranej premiera w wyborach prezydenckich. Co było jej przyczyną?
- Między innymi porażki, o których wspomniałem. Transformacja ekonomiczna - choć per saldo opłaciła się - wówczas bolała wielu ludzi. Winston Churchill również poniósł polityczną klęskę niedługo po tym, jak odniósł wielkie zwycięstwo. Myślę też, że pisane było, żeby prezydentem Polski został ten, który desygnował do Sejmu kontraktowego ludzi z demokratycznej opozycji i który miał walny udział w powołaniu tego
Henryk Samsonowicz
Minister edukacji narodowej w rządzie premiera Tadeusza Mazowieckiego. Profesor historii