Dawid K. to chłop na schwał. Gdy się na niego spojrzy, od razu widać, że niejedną godzinę spędził na siłowni, gdzie w pocie czoła pracował nad mięśniami. Jednak usilne starania, które dały mu posturę gladiatora, nie przełożyły się na powodzenie u płci przeciwnej. Kobiety omijały go szerokim łukiem, za to przychylnie patrzyły na kolegów, nawet tych bardzo mikrych.
Dlatego szczególnie imponował mu Tomasz S., którego znał od lat i obserwował jego podboje. Gdy czasami pytał kompana, jaki ma patent na kobiety, ten z uśmiechem odpowiadał, że powodzenie zawdzięcza naturze, która była dla niego łaskawa, znacznie łaskawsza niż dla Dawida K.
Te docinki znosił z godnością, ale kolejna nieudana randka doprowadziła go do szału. Dziewczyna nie zgodziła się na przedłużenie spotkania do rana. Dawid miał usłyszeć, że jest za mało wyposażony. Nie to co Tomek. Kilka dni później koledzy spotkali się i doszło między nimi do kłótni. Dawid krzyczał, że ma dość drwin na temat swojego przyrodzenia. Nagle wyciągnął nóż, dwa razy pchnął nim w serce Tomasza. Jeden ze świadków zdarzenia natychmiast zadzwonił po pomoc.
- Na miejsce przyjechało pogotowie. Lekarzom w szpitalu nie udało się jednak uratować życia rannego. Jeszcze tego samego dnia zatrzymaliśmy Dawida K. Sąd aresztował go na trzy miesiące - mówi Marzena Solochewicz-Kostrzewa, rzecznik prasowy grudziądzkiej policji.