Tadeusz Lenartowicz (82 l.) jest emerytem od 18 lat, ale nie wyobraża sobie siebie siedzącego całymi dniami przed telewizorem. - Ja muszę działać, jestem urodzonym organizatorem i bez kolejnych wyzwań nie wyobrażam sobie życia. Całe moje życie pochłonęły pasje. Co więcej, jestem pewien, że dzięki nim tak długo żyję i mam się naprawdę dobrze - mówi dziarski emeryt.
Czym zajmował się przez całe życie pan Tadeusz? Latami prowadził w Koszalinie sekcję kolarską. - To nie ja byłem zapalonym kolarzem, ale widziałem ten zapał u swoich uczniów i robiłem, co mogłem, by go nie stracili, a wręcz go pielęgnowali. Lubiłem patrzeć na te dzieciaki, które tak chętnie do mnie przychodziły - wspomina nasz bohater. Potem był sędzią Wyścigu Pokoju i pomógł przy zakładaniu chóru, w którym śpiewają głównie emeryci. Cały czas organizuje im występy, które mają już swoją stałą publiczność. Oprócz tego znalazł czas na działalność społeczną. - Od lat angażuję się w rozwiązywanie problemów na osiedlu, w którym mieszkam - przyznaje z dumą. Dziarski emeryt nie zamierza przystopować. Bo, jak sam mówi, mając poczucie, że jest potrzebny innym ludziom, chce mu się żyć.