Choć na razie nie odnotowano, na szczęście, przypadków śmiertelnych, sezon wzmożonych zachorowań na grypę stał się faktem. W tygodniu 8-15 lutego zachorowało aż 86 959 Polaków. Dla porównania między 16 a 22 stycznia tego roku było takich przypadków 68 tys. To znaczny wzrost.
W ostatnim tygodniu lekarze również notują falę zachorowań. Szczególnie pediatrzy, do których coraz trudniej się dostać. W niektórych przypadkach na wizytę, nawet z prywatnych ubezpieczalni, ciężko się umówić.
Dzieci, które wirus przynoszą najczęściej z przedszkola, zarażają swoje rodziny. Wirus jest na tyle zjadliwy, że często wszyscy lądują w łóżku z wysoką gorączką i bólem mięśni.
Fala grypy nadciąga od południa Europy.
- Hiszpania, Portugalia, Włochy czy Grecja są już na epidemiologicznych mapach na czerwono - wyjaśnia w Dzienniku Zachodnim dr Paweł Grzesiowski, immunolog, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. Jak dodaje, nadal głównym sprawcą zachorowań na grypę w Polsce jest niesławny pandemiczny wirus AH1N1 z 2009 roku, zwany wirusem świńskiej grypy.