Ale od początku. Najpierw niejaki Biały Nos, czyli minister sportu Drzewiecki, ogłasza w telewizji (dlaczego on?), że siatkarze nie przybędą w poniedziałek wieczorem do prezydenta Kaczyńskiego na rozdanie orderów. Niezrażony prezydent deleguje do tego we wtorek rano premiera Tuska (bo sam prezydent był zajęty).
I tu dzieje się dramat. Premier, który sam chce być przecież prezydentem, nie umie się zachować jak głowa państwa. Zamiast przypinać odznaczenia złotym siatkarzom, wręcza je niezręcznie w pudełkach. A w taki sposób odznacza się tylko zmarłych. I dlatego mi wstyd. Nie umiesz. Nie rób!