Lekarze są zdumieni postępami, jakich dokonuje po ich opieką Grzegorz G. - Pacjent widzi, słyszy, porozumiewa się, mogę nawet powiedzieć, że mówi, pisze, siada,wstaje - wylicza prof. Sebastian Giebel z Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii i dodaje, że po przeszczepie jest dużo lepiej niż przypuszczano na początku.
>>> Pacjent Grzegorz G. wstał po operacji i już widzi
We wtorek operowany mężczyzna po raz pierwszy zobaczył swoją nową twarz. - Pacjenta trzeba było do tego przygotować, bo spojrzenie w lustro jest w takich sytuacjach psychologicznie trudne. Ale udało nam się pokazać mu, jak wygląda. Spojrzał i dał nam do zrozumienia, że jest zadowolony. Jak? Uniósł kciuk w górę - opowiada prof. Sebastian Giebel.
Przed Grzegorzem G. jednak jeszcze długie miesiące rehabilitacji. Niemal codziennie odwiedzają go specjaliści z różnych dziedzin medycznych: chirurdzy, transplantolodzy, anestezjolodzy, okuliści, neurolodzy, pojawiają się rehabilitanci oraz psycholodzy i psychiatrzy.
Jak będzie wyglądało życie pacjenta po opuszczeniu szpitala? Trudno to jeszcze przewidzieć. Na pewno będzie musiał być znacznie bardziej ostrożny niż inni ludzie, jeśli chodzi o przebywanie w miejscach publicznych, gdzie najłatwiej o infekcję. Pan Grzegorz do końca życia będzie bowiem przyjmował leki obniżające odporność organizmu. Wszystko po to, by nie doszło do odrzucenia przeszczepu.
Prof. Andrzej Chmura - transplantolog, Katedra i Klinika Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie: Takie sprawy trzeba nagłaśniać
Pacjent miał wielkie szczęście, że znalazł się dawca. To wspaniałe, że matka, której syn zginął w wypadku, podjęła tak trudną dla niej decyzję, by jego organy oddać innym, ratując ich życie. To jest piękne. Pacjent po dwóch tygo dniach od transplantacji twarzy jest w dobrym stanie i miejmy nadzieję, że wróci zupełnie do zdrowia. Oczywiście już do końca życia będzie musiał przyjmować leki immunosupresyjne.
Takie przypadki należy nagłaśniać. Trzeba przekonywać Polaków, by oddawali organy swoich zmarłych bliskich, bo to uratuje czyjeś życie. Dobrze, że "Super Express" też o tym pisze.