Pan Ireneusz był uśmiechniętym, nigdy nieskarżącym się na zdrowie mężczyzną. Gdy pewnego dnia poczuł się gorzej, udał się po diagnozę do kierownika jednej z klinik w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Wykryto u niego nowotworowego guza na dwunastnicy, który miał zostać usunięty podczas rutynowej operacji. Do USK we Wrocławiu trafił 6 sierpnia 2012 r. Po dwóch dniach wykonano zabieg, by 16 sierpnia mógł wrócić do domu. Miał dalej cieszyć się życiem. Jako uzupełnienie leczenia został skierowany na chemioterapię, aby mieć pewność, że nowotwór nie nawróci.
Pan Ireneusz z biegiem czasu zaczął słabnąć, czuł się gorzej. - Podczas badań USG wykryto w brzuchu mojego taty chusty chirurgiczne pozostawione w czasie operacji wycięcia guza. Mój tata żył z nimi 8 miesięcy! - opowiada Grzegorz Nowak. Emeryt w trybie natychmiastowym trafił na stół operacyjny. Chusty wyciągnięto, ale niestety na ratunek było za późno. Po kolejnej operacji zmarł.
- Byłem z nim do końca. Do ostatniego uderzenia jego serca. Widziałem, jak umiera mój tata, bo lekarze popełnili błędy - pan Grzegorz wciąż nie może powstrzymać łez, gdy wspomina te ostatnie chwile.
Zdruzgotany syn o wszystkim powiadomił prokuraturę. - W tej chwili prokuratura prowadzi czynności wyjaśniające w tej sprawie - mówi Aleksandra Cader z Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki-Zachód. - Prokuratura bada okoliczności śmierci pacjenta, dlatego nie wypowiadamy się na ten temat - mówi z kolej Agnieszka Czajkowska, rzecznik prasowy USK.