- Błagam, niech ktoś pomoże mi odnaleźć męża - prosi załamana Joanna Satała (29 l.). - Grzesiu wróć, przecież w święta mamy 8. rocznicę ślubu - apeluje zrozpaczona kobieta.
- Idę się tylko przewietrzyć - to ostatnie słowa, które pani Joanna usłyszała od swojego męża. Kobieta cały czas ma przed oczami obraz ukochanego, który zapala papierosa i spokojnie znika w ciemnościach na łące obok domu. - Miał wyjść zapalić, a długo nie wracał. Zaczęliśmy go szukać. W końcu wezwałam policję - relacjonuje przebieg tragicznych zdarzeń kobieta. Najgorsze jest to, że nawet policja nie jest w stanie ustalić, co się z nim stało.
- Grzesiek był zdrowy, pracował w hucie w Krakowie, ale dosłownie za kilka dni planował sam się zwolnić i wziąć kilkudziesięciotysięczną odprawę - opowiada pani Joanna. - Potem miał jechać do pracy za granicę - dodaje kobieta. Zdesperowana żona prosiła nawet o pomoc jasnowidza, ale on stwierdził jedynie, że pan Grzegorz żyje i że sam wróci do domu. - Nasz syn Kubuś (4 l.) i córeczka Angelika (6 l.) wciąż dopytują, gdzie jest tatuś. A ja im odpowiadam, że wyjechał - z ciężkim sercem wyznaje żona zaginionego. - Mężu wróć, na naszą rocznicę i na święta... To byłby dla mnie najpiękniejszy prezent - kończy pani Joanna.