Oluś mieszka na trzecim piętrze bloku w samym centrum Gubina. Była środa wieczór, kiedy zapracowana mama postanowiła akurat powiesić w mieszkaniu pranie. Malec bawił się w pokoiku, ale w pewnym momencie wszedł na parapet. Powoli centymetr po centymetrze wysuwał się powoli na zewnątrz. Wystarczyła chwila nieuwagi, żeby nagle z krzykiem runął w dół. Od ziemi dzieliło go ponad dziesięć metrów. Upadek z takiej wysokości niemal zawsze kończy się, nawet u dorosłych, bardzo poważnymi konsekwencjami. A co dopiero mówić o sześcioletnim malcu. Ale Oluś miał szczęście.

i
Otóż swego czasu znużeni osiedlową szarzyzną mieszkańcy bloku numer sześć urządzili pod swymi oknami klomb. Bez wątpienia główną jego ozdobą jest krzew hortensji. Posadziła go jedna z mieszkanek, jak podkreślają lokatorzy, ta Pani jest mamą szanowanego księdza, więc i krzew ma swoistą wymowę. W każdym razie spadający na ziemię chłopczyk trafił centralnie na rozbudzone o tym czasie pełne kule hortensji. Mało tego, krzew otoczony był drewnianymi palikami i aż strach pomyśleć co mogłoby się stać, gdyby drobne ciałko dziecka nadziało się na taki palik. Ale nic takiego się nie stało. Po wypadku, tak na wszelki wypadek, mieszkańcy paliki usunęli, a połamane gałęzie wycięli. Teraz z zadumą spoglądają na swe dzieło od czasu do czasu zadzierając głowy w górę o oceniając szanse Olusia, gdyby nie stał w tym miejscu cudowny krzew. W końcu ich dzieło. - No i czyż ten wypadek nie graniczy z cudem - mówi z zadumą Pan Adam.