Z zeznań Natalii wynika, że w czasie przerwy czterej uczniowie: Damian Z. (15 l.), Damian I. (15 l.), Damian K. (15 l.) i Daniel P. (16 l.) zaciągnęli ją do damskiej ubikacji. Tam mieli po kolei ją gwałcić, a wszystko nagrać telefonem komórkowym. Później posłużyli się tym nagraniem, by ją szantażować. Matka dziewczyny złożyła w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie. Dzień później wszyscy podejrzani stanęli przed sądem, który wysłał ich na 3 miesiące do ośrodka wychowawczego.
Gdzie dowody?
Historia, którą opowiedziała 15-latka, wstrząsnęła miasteczkiem. Jednak ani matki podejrzanych gimnazjalistów, ani wielu mieszkańców nie wierzy w słowa dziewczyny.
12 stycznia Natalia miała stanąć przed sądem rodzinnym. Za wagarowanie groził jej ośrodek wychowawczy. - Zbieg okoliczności? - pyta Katarzyna Gryglas (36 l.), matka Damiana I. - Ona zalecała się do mojego syna, a on nie chciał się z nią spotykać. Teraz się mści - dodaje.
Wątpliwości jest więcej. Do gwałtu miało dojść w październiku, a dziewczyna dopiero na początku stycznia opowiedziała o wszystkim matce.
Nie ma nagrania
W szkole jest monitoring. Obejmuje też korytarze w toaletach. Ale osoba, która w tym czasie dyżurowała przy monitorach, nic nie zauważyła. Nie można też przejrzeć filmów, bo nagrania kasują się automatycznie co 2 tygodnie.
- Natalia jest teraz w szpitalu, bo chciała się zabić. Nie chcę wracać do tej sprawy - mówi siostra dziewczyny. Jednak "Super Express" ustalił, że 15-latka ukrywa się w mieszkaniu swojego 21-letniego chłopaka.
Sąd, który miesiąc temu zdecydował o osadzeniu chłopaków w ośrodku wychowawczym, wczoraj zwolnił gimnazjalistów. Na proces będą mogli poczekać w domach.