Wrocław, czwartek, tuż po godz. 15. Pada deszcz, jest bardzo ślisko. Grażyna Błęcka-Kolska, jej córka Zuzanna i 64-letnia kobietą spieszą na festiwal filmowy T-Mobile Nowe Horyzonty. Są na ulicy Sobieskiego, gdy nagle dochodzi do nieszczęścia. - Z niewiadomych przyczyn 52-letnia kobieta straciła panowanie nad autem. Samochód toyota corolla uderzył w znak drogowy, latarnię i następnie wypadł z drogi i przewrócił się na bok. W aucie znajdowały się trzy kobiety - mówi "Super Expressowi" Paweł Petrykowski, rzecznik KWP we Wrocławiu. - Wiadomo, że w czwartek we Wrocławiu mocno padało przez cały dzień, być może kobieta wpadła w poślizg. Kierująca pojazdem była trzeźwa - dodał.
Kobiety natychmiast zabrało pogotowie. Córka Błęckiej-Kolskiej trafiła na stół operacyjny Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu.
- Niestety zmarła. Była w ciężkim stanie - mówi "Super Expressowi" rzecznik szpitala Agnieszka Czajkowska-Masternak. 64-latka ma złamaną rękę, ale wyszła już ze szpitala. Aktorka nie doznała większych obrażeń, ale została na obserwacji. Sprawą wypadku zajęła się prokuratura.
Zobacz: Grażyna Błęcka-Kolska miała wypadek. Jej 23-letnia córka NIE ŻYJE
- Kierująca została przesłuchana w charakterze świadka. Na ten moment nic więcej nie mogę powiedzieć - mówi Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Dramatyzmu tej ogromnej tragedii dodaje fakt, że córka aktorki przyjechała do matki na chwilę, na wakacje. Na co dzień mieszkała i studiowała w Londynie. Obie miały jechać na festiwal filmowy T -Mobile Nowe Horyzonty.
Życie nie głaskało Błęckiej-Kolskiej. Trzy lata temu, po 25 latach małżeństwa, zakończyła związek ze swoim mężem, reżyserem Janem Jakubem Kolskim (58 l.), który miał związać się z inną kobietą, matką jego dziecka.
- Uważam się za twardą zawodniczkę, bo znosiłam to, że mój mąż notorycznie się zakochiwał. Kiedy po raz kolejny powiedział mi, że się zakochał, wstałam i upadłam, znów wstałam i znów się przewróciłam. Mój organizm nie wytrzymał. A potem pomyślałam: "Albo umrę, albo się rozwiodę" - wyznała w jednym z wywiadów aktorka.
Gwiazda filmu "Historia kina w Popielawach" została bez głównych ról, niegdyś sporo grała u męża, z domem, którego nie mogła utrzymać i który w końcu postanowiła sprzedać. - Wyprowadzę się stąd bez żalu. Mogę powiedzieć za Staffem: Budowałam na piasku i nie udało się, budowałam na skale i nie udało się. Teraz zacznę od dymu z komina - opowiadała.
Według naszych informacji aktorka nadal przebywa we wrocławskim szpitalu. Kiedy z niego wyjdzie, będzie prawdopodobnie musiała odpowiedzieć za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat pozbawienia wolności. Ale czy może od losu otrzymać jeszcze mocniejszy cios?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail