Hakerzy z Polish Underground zaatakowali stronę Tuska w niedzielę. W poniedziałek rano każdy kto chciał wejść na oficjalną stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zobaczył komunikat z dołączonym filmikiem. Na nagraniu wystylizowana na gen. Wojciecha Jaruzelskiego polska gwiazda sieci Barbara Kwarc zapowiada wprowadzenie stanu wojennego na terenie całego Internetu.
Policja wpadła na trop hakerów po tym jak członkowie innej hakerskiej grupy, Happyninjas, zaczęli zamieszczać w internecie jego dane osobowe i podawać szczegóły jego nielegalnej działalności w sieci.
Kim jest haker Łukasz S.?
Z hakerem spotkała się "Gazeta Wyborcza". 22-latek z Wrocławia, który pochodzi z Namysłowa to drobny, niepozorny chłopak. Ukończył techniku informatyczne w Zespole Szkół Rolniczych. Dalej nie kontynuował edukacji. Od kilku lat mieszka we Wrocławiu. Nie pracuje. Jest komputerowym samoukiem.
Łukasz S. przyznaje, że za włamanie na stronę sądu w Wałbrzychu i szkoły zostałem skazany na prace społeczne. Za posiadanie nielegalnego oprogramowania na komputerze skazano go dodatkowo na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Jak Łukasz S. zaatakował stronę Tuska?
- Zrobiliśmy to w czterech. To było dziecinnie łatwe. Dostaliśmy się do serwera, ale nasza akcja nie wyrządziła żadnych szkód. Zmieniliśmy zaledwie jeden plik główny, którego kopię zostawiliśmy zresztą na serwerze. Żadne dane nie zostały uszkodzone. Kiedy okazało się, że login i hasło do strony to admin i admin1, umarliśmy ze śmiechu. Musieliśmy to ujawnić - powiedział gazecie haker.
Łukasz S. nie boi się konsekwencji prawnych za blokowanie strony szefa rządu. - Mam najlepszego prawnika w Opolskiem. A polskie prawo jest tak skonstruowane, że jeśli się nie przyznam, to niczego mi nie udowodnią. Poza tym nie ma takiego dowodu, którego nie da się obalić - przekonuje.
Haker, który używa pseudonimu Fir3 zapewnia, że jego komputer jest tak zaszyfrowany, że na pewno nikt się do niego nie dostanie.