Na nowej tablicy nie ma nawet słowa o tym, że Polacy zginęli w drodze do Katynia, gdzie mieli uczcić rocznicę stalinowskiej zbrodni. Oburzenia nie kryją rodziny ofiar. - Wygląda na to, że znów mamy powrót do Katynia - mówi "Super Expressowi" Zuzanna Kurtyka, żona zmarłego szefa Instytutu Pamięci Narodowej Janusza Kurtyki (†50 l.).
Teraz na tablicy znajduje się napis w języku rosyjskim i polskim:
Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku |
Na poprzedniej, ufundowanej przez Stowarzyszenie Katyń 2010 - było napisane, że prezydent i 95 towarzyszących mu osób zginęło "w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 r.".
Zuzanna Kurtyka: Tablicę przywieźliśmy z Polski
Polską tablicę umieszczono jesienią zeszłego roku. - Byłam we wrześniu tam, gdzie spadł samolot. Zobaczyłam opuszczone i strasznie zaniedbane miejsce. Wtedy powstał też pomysł, żeby postawić tam krzyż, a na głazie, który został tam przywieziony przez jakiegoś anonimowego mieszkańca Smoleńska, tablicę. Przywieźliśmy ją z Polski - opowiada Zuzanna Kurtyka. Jest w szoku, że Rosjanie zdemontowali ją po cichu, w nocy i bez konsultacji z rodzinami ofiar. Nie tylko ona.
Patrz też: NOWA TABLICA w Smoleńsku. Bez Katynia, bez krzyża - NOWE FAKTY
- Odbieram to jako wielki skandal - mówił Paweł Deresz, mąż posłanki Jolanty Szymanek-Deresz (†56 l.), która zginęła w katastrofie.
Według rzecznika gubernatora obwodu smoleńskiego, Andrieja Jewsiejenkowa, polska tablica zostanie przekazana do muzeum Memoriału Katyńskiego. - Na tablicy, która znajduje się na terytorium Federacji Rosyjskiej, napis musi być w dwóch językach - argumentował decyzję władz rzecznik. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że prawdziwym powodem były słowa o zbrodni katyńskiej, które widniały na kamieniu. Do Katynia wybiera się dzisiaj prezydent Polski Bronisław Komorowski (59 l.). Ma rozmawiać z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem o wymianie tablic. Od wczoraj wiadomo, że nie złoży wieńców pod nową tablicą.
Rodziny ofiar są oburzone Zuzanna Kurtyka, wdowa po szefie IPN Januszu Kurtyce (†50 l.):
- Wygląda na to, że znów mamy powrót do Katynia. Rosjanom nadal nie podoba się prawda o Katyniu. Nadal nie mają ochoty ponosić winy za mord na polskich oficerach. Nie życzą sobie, żeby o tym mówiono. Bo te tablice tym się różnią. Oprócz tego, że estetyka wykonania tej rosyjskiej tablicy to jest jeden wielki dramat, to treść została pozbawiona wyjaśnienia celu podróży polskiej delegacji. Myślę, że Rosjanie chcieli nas upokorzyć. Chcieli upokorzyć rodziny i powiedzieć nam, co dla nich znaczy tragedia smoleńska. Upokorzyć też nas jako Polaków na zasadzie, że wszystko można zrobić, a my albo będziemy bierni, albo jeszcze przyklaśniemy tego typu zachowaniom.
Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie (†55 l.):
- Dzięki tablicy i krzyżowi miejsce katastrofy zostało należycie upamiętnione i przestało sprawiać wrażenie zaniedbanego. Tablica była poświęcona, a po jej umieszczeniu odbyła się msza polowa. Wydawało nam się, że nikogo ta tablica nie będzie boleć, nikogo nie będzie uwierać. Myślę, że jeśli coś dobrego ma wynikać z tego, co się stało, to posłanie w świat informacji o tej próbie odkłamania Katynia. Myślę, że powinniśmy bić się o prawdę o Katyniu, tak samo, jak bijemy się o prawdę o Smoleńsku.
Paweł Deresz, mąż posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz (†56 l., wypodziedź dla TVN24):
- Wymiana tablic to "wielki skandal i zgrzyt sobotnich uroczystości". Nie wiem tylko, czy jest to inicjatywa wyłącznie władz lokalnych, czy też być może odbyło się to za zezwoleniem Moskwy. Kwestia wymiany tablic i usunięcia z nich słów, że ofiary katastrofy zginęły w drodze na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim powinna być przedmiotem poniedziałkowych rozmów między prezydentami Polski a Rosji. Zastanawiam się, czy Komorowski nie powinien 11 kwietnia zrobić Miedwiediewowi wykładu o tym, co się wydarzyło w Katyniu.
Andrzej Melak, brat zmarłego Stefana Melaka (†64 l.), przewodniczącego Komitetu Katyńskiego (wypodziedź dla TVN24):
- "To następny cios dla rodzin, następna profanacja, następne zacieranie śladów. To powinno otworzyć oczy prezydentowi Komorowskiemu, że wszelkie deklaracje rosyjskie dotyczące Katynia są po prostu niepoważne. Tablica polska, mocowana tam przez rodziny ze stowarzyszenia "Katyń 2010", miała zupełnie inną wymowę niż rosyjska. - Tam mówiono dlaczego prezydent Rzeczypospolitej i narodowa delegacja w jakim celu lecieli. By uczcić 70 rocznicę zbrodni ludobójstwa dokonanej na polskich oficerach, jeńcach wojennych. (...). Sądzę, że poprzedni napis był bardzo niewygodny dla strony rosyjskiej.
Małgorzata Szmajdzińska, wdowa po wicemarszałku Sejmu Jerzym Szmajdzińskim (†58 l.):
- To bardzo przykry incydent, ubolewam nad tym. Byłam pełna wiary, myślałam że takie sprawy będą załatwiane w inny sposób. To, co się stało, zaprzecza dobrym intencjom strony rosyjskiej. I prezydent Komorowski powinien zapytać prezydenta Rosji, co się z tymi intencjami, o których wspomniał Miedwiediew, stało.