Rój różnokolorowych światełek, choinki, mnóstwo figurek Świętych Mikołajów. Któż z nas nie dał się porwać wirowi przedświątecznych zakupów?! Ale atakowanie nas witrynami udekorowanymi świątecznymi świecidełkami dwa miesiące przed Bożym Narodzeniem to stanowczo za wcześnie! Faktem jest, że robienie świątecznych zakupów jest dla wielu rzeczą przyjemną. Bardzo zadowoleni są wtedy też sprzedawcy.
- Okres przedświąteczny to dla wielu firm najlepsza okazja do zarobienia pieniędzy - nie owija w bawełnę Tomasz Nykiel (32 l.), specjalista od marketingu. Handlowcom zależy więc na tym, by ten okres maksymalnie wydłużyć. Tylko czy taka pogoń za zyskiem może odbywać się kosztem świąt?
- Niedługo bombki i choinki będą sprzedawać już przed wakacjami! - denerwuje się o. Fidelus Maciołek (42 l.), gwardian klasztoru bernardynów w Krakowie.
- Przecież mamy dopiero początek listopada. Nie róbmy z tego święta komercyjnego. Nie zysk jest tu najważniejszy - dodaje.
Okazuje się, że sprzedawcy dobrze wiedzą, co robią. - To jest działanie na ludzką psychikę. Świąteczne świecidełka na wystawach sklepowych sprawiają, że chętniej wchodzimy do konkretnego sklepu i przejawiamy większą chęć do zakupów. A większość ludzi nie zwraca uwagi na to, że do świąt jeszcze dwa miesiące - mówi Tomasz Nykiel.
Sprzedawcy raczej nie zrezygnują z kuszenia nas kolorowymi wystawami. Pozostaje nam jedynie uodpornić się na te chytre zagrywki.