To, że święto radosnym nie będzie, stało się jasne, gdy na salę wszedł prezes PiS. Jarosław Kaczyński ruszył prosto do swego miejsca w pierwszym rzędzie. Minął premiera Donalda Tuska (53 l.) i prezydenta Bronisława Komorowskiego (58 l.) - nie zatrzymał się jednak przy nich, nie przywitał się. Jakby ich nie znał.
Tusk wygwizdany i obrzucony obelgami
Temperatura skoczyła gwałtownie w górę, gdy głos zabrał premier Tusk. Głowa rządu została wybuczana, wygwizdana, nie zabrakło też niecenzuralnych słów rzucanych w stronę polityka.
- Spodziewałem się takiego przyjęcia. Dlatego moje przemówienie będzie krótkie - mówił do tłumu premier, który nie ukrywał przygnębienia. - Prawdziwa solidarność wyklucza nienawiść - stwierdził Tusk i na koniec zacytował słowa Jacka Kaczmarskiego, barda Solidarności: "Zbaw mnie od nienawiści, ocal mnie od pogardy Panie".
Owacje na stojąco dla Kaczyńskiego
Za to oklaskami został nagrodzony Jarosław Kaczyński. Publiczność aż 15 razy gromkimi brawami przerywała jego wystąpienie. - Nie wolno manipulować i oszukiwać ludzi. Trzeba ludziom mówić tak, jak jest. Nie wolno zmieniać znaczenia słów. Tak często się z tym spotykamy, także na tej sali - pił do swoich politycznych przeciwników Kaczyński. Widownia dziękowała mu za te słowa owacją na stojąco.
Henryka Krzywonos w obronie Solidarności
Wtedy na scenę wdarła się Henryka Krzywonos-Strycharska (57 l.), sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych i legenda Solidarności. - Słowo "solidarność" zobowiązuje! Co my wywalczyliśmy po 30 latach? Gwizdy? - pytała. - Wszyscy razem walczyliśmy - prezydent, premier, prezes PiS, jak również Leszek (Lech Kaczyński, †61 l.). Wygwizdujecie człowieka, który z wami pracował i jest waszym kolegą - komentowała wcześniejszą reakcję na wystąpienie Tuska.
Przeczytaj koniecznie: Henryka Krzywonos-Strycharska: Nie mogłam słuchać bzdur Kaczyńskiego!
- Choć przewodniczący związku Janusz Śniadek usiłował uciszyć działaczkę, a z sali dobiegały krzyki "chamstwo", Krzywonos ciągnęła dalej, tym razem kierując słowa do Jarosława Kaczyńskiego: - Szanuję wszystkich na tej sali i nie pozwolę, żeby pan kogokolwiek obrażał. Pan prezes powinien współczuć ludziom, których się tu obraża, a nie buntować przeciwko nim. I dać normalnie żyć. Niszczy pan godność Lecha - karciła prezesa PiS.
Gdy skończyła, żegnały ją gwizdy, ale także oklaski.
Już po tej żenującej uroczystości Janusz Śniadek (55 l.), szef Solidarności, stwierdził, że jest zgorszony zachowaniem działaczki. Sama bohaterka zamieszania po opuszczeniu sali, gdzie trwał związkowy zjazd, przyznała, że celowo przywołała imię zmarłego 10 kwietnia prezydenta. - Gdyby Lech Kaczyński wstał teraz z grobu, to by mu było przykro, że ta sala jest tak podzielona - powiedziała Krzywonos.