Ukradli m.in. karty kredytowe należące do sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzeja Przewoźnika (47 l.). I już kilka godzin po tragedii zaczęli wypłacać z jego konta pierwsze pieniądze. Poszkodowanych jednak może być więcej!
Pierwszy raz pieniądze z konta Przewoźnika wyciągnięto już 2-3 godziny po katastrofie w Smoleńsku. Następne wypłaty miały miejsce w kolejnych dniach. Łącznie z jego rachunku zniknęło około 6 tys. zł. Te informacje potwierdziła "Rzeczpospolitej" żona zmarłego Jolanta Przewoźnik. - Sprawą już zajęła się prokuratura - mówiła kobieta. Wczoraj szokujące doniesienia o nieludzkim zachowaniu rosyjskich milicjantów znalazły potwierdzenie w słowach rzecznika rządu Pawła Grasia (46 l.). Poinformował on, że za kradzieżą stoją członkowie elitarnej grupy antyterrorystycznej milicji (OMON), którzy pojawili się na miejscu katastrofy. - Błyskawicznie, także dzięki współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i służb specjalnych Rosji, zostali zatrzymani trzej funkcjonariusze OMON-u, którzy tego haniebnego czynu się dopuścili - tłumaczył na antenie Radia Zet Graś. Jednak kradzież kart należących do zmarłego sekretarza może nie być pojedynczym przypadkiem. W rozmowie z "Rz" pełnomocnik rodziny zmarłej w katastrofie wiceprezes PiS Aleksandry Natalli-Świat (51 l.) przyznał, że brakuje również jej kart kredytowych.
Przemysław Marzec, korespondent RMF FM w Moskwie: Rosyjscy milicjanci kradną nagminnie
Sprawa kradzieży kart kredytowych należących do Andrzeja Przewoźnika jest aż banalna w swojej łatwości do przewidzenia. Takie przypadki zdarzają się w Rosji notorycznie - tu milicjanci często przywłaszczają sobie cudzą własność. Przypomnę tragedię na Dubrowce. Najpierw oddziały specjalne wpuściły gaz, aby zlikwidować terrorystów, a potem weszła milicja - i czym się zajmowała? Opróżnianiem kieszeni ofiar. Milicjanci często odbierają pieniądze osobom, które przewożą na posterunek - np. uczestnikom manifestacji. Czym jest kradzież kart kredytowych w porównaniu do innych praktyk zdeprawowanych funkcjonariuszy milicji? A są nimi np. torturowanie i gwałcenie zatrzymanych osób. Istnieje nawet stowarzyszenie, które walczy z torturami stosowanymi przez milicję. Byłem kilka razy na jego konferencjach. Pojawiały się na nich osoby, które na komisariacie zgwałcono czy ciężko pobito. Dlatego gorszący czyn, do którego doszło na miejscu katastrofy tupolewa, niestety, z perspektywy tego, co się w Rosji dzieje na co dzień, jest czymś zupełnie normalnym.