Ostatni raz pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stawiskach widzieli Antoniego G. 26 października. Był w domu swojej konkubentki już po tym, jak policja znalazła zwłoki noworodków. Miał być opryskliwy i niewybrednymi słowami wygonić z podwórka pracowników GOPSu.
W domu konkubenta Beaty Z. - kilka posesji dalej - widać ślady generalnego remontu i podobno do piątku na podwórku byli jeszcze robotnicy. Teraz dom jest pusty a o mężczyźnie nikt nic nie wie.
W całej sprawie dziwi fakt, że nikt nie zdecydował jeszcze o przesłuchaniu Antoniego G., choć od początku było wiadomo, że to najprawdopodbniej jego dzieci.
Para ma już razem potomstwo. Antoni G. początkowo nie chciał uznać dzieci, ale po badaniach genetycznych zaczął zajmować się rodzina i płacić alimenty.
Kiedy Beata Z. trafiła do aresztu konkubent nie chciał wziąć dzieci do siebie. Tłumaczył, że nie ma odpowiednich warunków. Rodzeństwo trafiło do rodziny zastępczej.