Po tym jak wyszło na jaw, że Marcin Dubieniecki robił interesy z gangsterem Tomaszem M. pseudonim „Matucha” i wszedł w spółkę z oskarżonym o wyłudzenie 120 tysięcy Adamem S. sam prezes PiS odwrócił się od męża swojej bratanicy.
W szeregach PiS zawrzało kiedy „Dziennik Bałtycki” poinformował, że biznesmen z Kwidzyna trzy tygodnie po podpisaniu umowy z Dubienieckim został ułaskawiany przez Lecha Kaczyńskiego. Kilka miesięcy wcześniej biznesmen został skazany przez sąd na na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata za wyłudzenie 120 tysięcy złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON).
Przeczytaj koniecznie: Prezydent Kaczyński ułaskawił wspólnika Dubienieckiego
Adam Hofman z PiS w programie „Gość Radia ZET” zasugerował, że sprawa ułaskawienia nigdy nie wyciekłaby do mediów gdyby nie Kancelaria Prezydenta RP.
- Należy się przyjrzeć ułaskawieniu Adama S., ale niestety mam też takie wrażenie, że przed 10 kwietnia prezydent Komorowski, jego kancelaria chcą za wszelką cenę oczernić śp. Lecha Kaczyńskiego, bo trop ułaskawieniowy, to znaczy skąd wyszły te dokumenty wiedzie do pałacu prezydenckiego – przekonywał.
Rzecznik PiS podkreślał, że prezydent Kaczyński był uczciwy, nigdy nie ulegał naciskom. - Nie wierzę by ktokolwiek był w stanie pójść, nawet pan Dubieniecki do Lecha Kaczyńskiego i zabiegać o coś takiego, wyleciałby z kwitkiem od niego, każdy kto znał Lecha Kaczyńskiego wie, że tak było – bronił zmarłego prezydenta.