"Super Express": - Dlaczego środowisko artystyczne niemal jednogłośnie broni Romana Polańskiego?
Krzysztof Kłopotowski: - Dlatego, że jest on jednym z nich. Rozumieją, że bycie artystą twórczym wiąże się z potrzebą doświadczania różnych ekscesów obyczajowych i seksualnych. To coś w rodzaju napędzania kreatywności. W przypadku Polańskiego duże znaczenie miały też potrzeby psychiczne ukształtowane przez tragiczne dzieciństwo, m.in. przez fakt, że był Żydem ukrywającym się przed Niemcami podczas drugiej wojny światowej. Jednak w oświadczeniu artyści potępiają jego czyn i uznają za jednoznacznie naganny. Twierdzą tylko, że upłynęło tyle czasu od tamtego wydarzenia, że należałoby je wybaczyć.
- Czy można powiedzieć, że czyn Polańskiego wpisał się po prostu w ówczesną atmosferę permisywizmu obyczajowego, którego symbolem była rewolucja seksualna?
- Zbigniew Herbert pod koniec lat 70. mieszkał w Hollywood i stwierdził, że to sodoma i gomora. Tam panuje przyzwolenie na wszystko. I Polański z niego skorzystał. Gdy ma się pieniądze, można sobie na to pozwolić. Jednak nie zrzucałbym całej winy na rewolucję seksualną. Chodzi raczej o recepcję i ocenę tego czynu przez ówczesną amerykańską opinię publiczną. Wtedy była bardziej skłonna wybaczyć Polańskiemu niż teraz. Sama rewolucja seksualna trwa w Hollywood od początku jego istnienia aż do dziś.
- Czy Polański może liczyć na wstawiennictwo jakichś wpływowych osób trzecich?
- Amerykanie ślą listy z prośbą o ułaskawienie do prezydenta Obamy. Sprawa jest jednak skomplikowana. Polański musi najpierw stanąć przed sądem i zostać skazany, żeby można mu było okazać łaskę. Co więcej, Obama może się znaleźć w trudnej sytuacji, bo już raz wybaczył - bankierom kryzys finansowy. Na Wall Street nie stanęła wtedy żadna szubienica. A teraz okazałoby się, że można nie tylko okradać w biały dzień zwykłych ludzi, gdy ma się uprzywilejowaną pozycję społeczną, ale także gwałcić, gdy ofiara pochodzi z dołów społecznych. Prawdopodobnie amerykański prezydent nie zechce wysyłać sygnału do świata, że jest aż tak liberalny obyczajowo. Myślę, że Polański zostanie osądzony i trafi do więzienia na jakiś czas. Może stanie się to dla niego bodźcem do przemyślenia kilku rzeczy. Ma bardzo chwiejny stosunek do podstaw porządku społecznego, do religijności, moralności, seksualności. Jego kino jest ponadto podszyte fascynacją satanizmem. Tak głęboko tkwi w relatywizmie moralnym, że może zdobyłby się na nowy punkt widzenia.
Krzysztof Kłopotowski
Krytyk filmowy, dziennikarz, historyk