"Kuba Rozpruwacz", tak policja nazwała tę bestię z Łodzi, która zaszlachtowała już siedem osób. Niestety, oprawca wciąż jest nieuchwytny.
Podstępny morderca od pięciu lat działa niemal zawsze w ten sam sposób. Swoje ofiary wybiera starannie. Najpierw obserwuje mężczyzn szukających partnerów na łódzkim "pigalaku", tuż przy dworcu kolejowym Łódź-Fabryczna. Kiedy w końcu jakiś wpadnie mu w oko, rozpoczyna rozmowę, która kończy się wÉ łóżku. Ale nie kończy na seksualnych igraszkach. Gdy zaspokoi swoje chore żądze, morduje kochanków. Podrzyna im gardło i dźga nożem po całym ciele.
Pierwszą ofiarą "Kuby Rozpruwacza" był Stefan W. ( 35 l.). Podczas uprawiania seksu morderca skrępował mężczyznę sznurkiem, a potem poderżnął mu gardło. Zaraz po tym okrutnym zabójstwie ruszyła cała machina śledcza. - Prześwietliliśmy całe środowisko homoseksualistów w Łodzi. Niestety, bez żadnego efektu - mówi jeden z policjantów prowadzących postępowanie.
Opętany chorą żądzą mordowania "Kuba Rozpruwacz" nie poprzestał na jednej ofierze. W nocy przy dworcu kolejowym poderwał Jacka C. ( 28 l.). Niczego nieświadomy mężczyzna zaprosił oprawcę do siebie. A tam po miłosnej uczcie zaczęła się rzeź. "Kuba Rozpruwacz" zadźgał nożem bezmyślnego kochanka, a potem splądrował jego mieszkanie.
- Typowaliśmy do tej sprawy grupę złodziei, która specjalizowała się w skokach na mieszkania homoseksualistów. Ale okazało się, że to nie ich dzieło - mówi bezradny policjant. Podczas gdy funkcjonariusze dwoili się i troili, bezkarny oprawca szalał po Łodzi dalej. Pod osłoną nocy zamordował Bogdana J. ( 62 l.), Andrzeja S. ( 46 l.) oraz Jana D. ( 34 l.). Ale zboczeńcowi wciąż było mało!
Następną ofiarą został Jakub M. ( 38 l.). Tradycyjnie poznany na łódzkim "pigalaku" zaprosił oprawcę do swego domu w Głownie pod Łodzią. Gdy następnego dnia wracali do Łodzi, zabójca poprosił, by na chwilę skręcił do lasu przy drodze. Tam zaatakował mężczyznę. Ciało przykrył stertą liści.
Ostatni - jak dotąd - był Kazimierz K. ( 42 l.). Nim zginął, był razem z mordercą na imieninach u swojej koleżanki. Tylko dlatego udało się sporządzić jego portret pamięciowy.
Śledztwo w sprawie tych okrutnych zbrodni zostało właśnie wznowione. Zajmują się nim oficerowie z wydziału "Archiwum X" Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
- Teraz mamy dużo więcej możliwości. Pomaga nam zaawansowana technika. Dopadniemy drania - mówią policjanci.
Morderca ma dziś około 40 lat, mierzy 175 centymetrów wzrostu. Jest ciemnym blondynem. Na twarzy i dłoniach ma ślady po usuwaniu tatuaży. Jest małomówny, skryty. Niezamożny, niechlujnie ubrany, ale czysty. Jeden ze świadków opowiada, że w trakcie uprawiania seksu nie zdejmuje górnej odzieży. Być może skrywa tatuaże.