W miniony wtorek około godziny 18 spacerujący ulicą Bugaj w Pabianicach przechodnie zauważyli zaparkowanego niebieskiego volkswagena, w którym siedział mężczyzna. Wyglądał jakby spał, ale temperatura dochodziła już wtedy do 38 stopni Celsjusza, dlatego przechodnie postanowili go obudzić. Zaczęli pukać w szybę i głośno do niego krzyczeć. Nie reagował. Wtedy jeden ze stojących przy aucie mężczyzn chwycił za klamkę od drzwi. Okazało się, że były otwarte. Z środka auta buchnęło gorące powietrze jak z piekarnika.
Przerażeni ludzie wyciągnęli 37-latka na zewnątrz. Próbowano go cucić, ale nie reagował. Karetka zawiozła go do szpitala w Pabianicach.
- Mężczyzna miał 42 stopnie gorączki - opowiada Adam Marczak ze szpitala. - Jego stan był bardzo ciężki. Lekarze przez 12 godzin walczyli o jego życie, ale zmiany w organizmie były już zbyt duże, żeby go uratować - dodaje.
Mężczyzna musiał w aucie spędzić kilka godzin. Na razie nie wiadomo, dlaczego mieszkaniec Wrocławia przebywał w nim tak długo ani co robił w tym miejscu. To wyjaśnić ma śledztwo wszczęte przez prokuraturę.
Dokładne przyczyny zgonu będą znane dopiero po sekcji zwłok.
Sprawdź: Pogoda długoterminowa. Afrykańskie UPAŁY i NIEBEZPIECZNE nawałnice
Czytaj: Pogoda na weekend 4-6 sierpnia: IMGW ostrzega przed upałami 3. stopnia i gradobiciem
Dowiedz się: 5 sposobów na ODWODNIENIE organizmu