Ze szpitala powiatowego w Świętochłowicach niespodziewanie ewakuowano blisko 20 pacjentów, a oddział chirurgiczny, na którym przebywali, zamknięto. Horror ciężko chorym ludziom zgotowali lekarze, którzy zbuntowali się przeciwko dyrektorowi placówki i... nie przyszli do pracy!
- Lekarze nie dość, że nie pojawili się w pracy, to na dodatek nawet nie powiadomili mnie o swojej nieobecności, nie dostałem od nich żadnego zwolnienia - mówił w trakcie ewakuacji Piotr Nowak, dyrektor szpitala w Świętochłowicach. - Bez lekarzy nie dało się zapewnić pacjentom opieki...
Dochodziła godz. 15, gdy na korytarzu oddziału chirurgicznego gruchnęła wieść o ewakuacji.
- Pielęgniarka powiedziała, żebyśmy się pakowali, bo będą zamykać oddział. Byłem w szoku, dopiero co zupę zdążyłem zjeść - relacjonuje ze łzami w oczach Józef Lizurek (62 l.), jeden z ewakuowanych ze szpitala pacjentów. - Nikt wcześniej nic o tym nie mówił. Miałem mieć badania. Dopiero co amputowali mi palec...
Ewakuowano 18 osób. Cztery trafiły na inne oddziały szpitala w Świętochłowicach, a pozostałych pacjentów rozwieziono karetkami do szpitali w Katowicach, Rudzie Śl. i Bytomiu, gdzie ostatecznie wylądował pan Józef.
- Nie mogę wciąż w to uwierzyć. Przecież niektóre osoby były nieprzytomne, w ciężkim stanie, jak tak można. Przewieźli nas jak jakiś towar - kręci głową pan Lizurek.
Do bytomskiego szpitala przetransportowano też Piotra Pioska (56 l.). - Nie wiem, o co poszło lekarzom w sporze z dyrektorem, ale to nie w porządku, żeby tak potraktować pacjentów - mówi pan Piotr.
Świętochłowicki szpital o kulach opuścił też Józef Korzeniec (74 l.), któremu pomagała żona Jadwiga (75 l.).
- Nawet jeszcze nie zdążyliśmy rzeczy spakować, a tu już przyszli jacyś ludzie na oddział i zaczęli zmieniać zamki w drzwiach - mówi pan Korzeniec. - Skoro zdążyli zamówić ślusarzy, to dlaczego nas wcześniej nie powiadomili o swych planach - pyta pacjent.
Ewakuacja to efekt sporu pomiędzy Nowakiem a lekarzami. Ci ostatni żądają dymisji dyrektora. Coraz więcej lekarzy zamierza iść na zwolnienie lekarskie. Możliwe, że na kolejnych oddziałach zabraknie fachowców. Tymczasem Urząd Miasta, któremu podlega szpital, nie interweniuje.
- Póki co nie ma kandydata, który zechciałby zająć stanowisko dyrektora. Odwołanie obecnego niczego zatem nie zmieni, a może jeszcze tylko pogorszyć sytuację - mówi Roman Penkała (52 l.), rzecznik UM w Świętochłowicach.