Dziewczyna została pod opieką partnera swojej matki. Pewnego dnia 26-latek zadzwonił do kobiety i poinformował ją, że jej córce leci krew z nosa. Na miejscu po chwili pojawiło się pogotowie ratunkowe. Ratownicy szybko stwierdzili, że dziecko było najprawdopodobniej bite. Miało złamaną lewą rękę. Na jej ciele stwierdzono zasinienia, naderwane uszy oraz ślady po oparzeniach. W szpitalu lekarze stwierdzili, że kilka tygodni wcześniej dziewczynka miała złamaną nóżkę, co wskazuje na to, że była bita od dłuższego czasu. Matka twierdzi, że o niczym nie miała pojęcia. - Obecna na miejscu matka dziecka nie potrafiła wyjaśnić okoliczności, w jakich doszło do obrażeń – opowiada Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - W szpitalu ujawniono szereg innych częściowo wygojonych już ran. W opinii lekarza ich charakter wskazywał na możliwość znęcania się nad dziewczynką.
Konkubent kobiety został zatrzymany przez policję. W czwartek mężczyzna usłyszał zarzuty fizycznego znęcania się nad dzieckiem. Grozi mu za to kara pozbawienia wolności do 10 lat. 26-latek nie przyznaje się do winy. Dziś sąd podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego. Śledczy chcą też sprawdzić, czy dwie starsze córki kobiety również mogły być ofiarami przemocy.
Zobacz: Zaatakował kobietę nożem i pociął jej twarz! Tragedia pod warszawskim centrum handlowym