Horror w Lubinie: Ojciec znalazł zasztyletowane córki

2018-01-24 21:30

Aż skóra cierpnie na samą myśl o tragedii, która wydarzyła się w nocy z wtorku na środę w mieszkaniu przy ul. Cedrowej w Lubinie. 34-letnia Natalia W. zadźgała tam nożem swoje dzieci - 13-miesięczną Laurę i 12-letnią Emilkę, a później próbowała odebrać sobie życie. Zakrwawione ciała córeczek odkrył ojciec po powrocie z nocnej zmiany w kopalni.

Wojciech Ż. wrócił do domu rano, nie mógł jednak dostać się do środka, gdzie, jak sądził, powinny na niego czekać jego dziewczyny - narzeczona Natalia, jej córka z wcześniejszego związku Emilia oraz ich wspólne dziecko, dzidziuś jeszcze, malutka Laura. Dobijał się do drzwi, ale w mieszkaniu panowała głucha cisza. Zaniepokojony poszedł po pracowników opieki społecznej. Dlaczego akurat po nich? Tego jeszcze nie wiadomo. Dość powiedzieć, że do mieszkania zdołano wejść dopiero po tym, jak strażacy wycięli zamek w drzwiach.

To, co Wojciech Ż. odkrył w środku, napawało grozą. Wszędzie było pełno krwi - na podłodze, na meblach, na ścianach. I trzy skrwawione ciała. Mężczyzna najpierw dostrzegł malutką Laurę. Dzidziuś już nie żył. Po chwili natknął się na ciała Natalii i Emilii. Obie jeszcze oddychały. Natychmiast zostały przewiezione do szpitala. Niestety, nastolatka zmarła podczas operacji. Przeżyła za to jej matka, ale jej stan jest bardzo ciężki, lekarze walczą o jej życie.

Co się stało w mieszkaniu przy ul. Cedrowej? - Wszystko wskazuje na to, że matka ostrym narzędziem zabiła swoje córki, a później usiłowała odebrać sobie życie - mówi Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Sąsiedzi twierdzą, że to była normalna rodzina, nieźle sytuowana. Matka prężnie udzielała się w szkole swojej starszej córki, jeździła z dziećmi na wycieczki jako opiekunka. Cóż więc sprawiło, że z nożem rzuciła się na własne córki? - Prawdopodobnie załamanie nerwowe. Ale szczegółów jeszcze nie znamy. Śledztwo trwa - dodaje Lidia Tkaczyszyn. Prokuratura będzie też wyjaśniała, dlaczego żaden z sąsiadów nie zareagował na przeraźliwe krzyki, które podobno dobiegały z mieszkania nad ranem, bo niewykluczone, że mogli zapobiec tragedii. Jedno jest pewne: jeżeli Natalia W. przeżyje, to za tak okrutne morderstwo będzie groziło jej dożywotnie więzienie.

Zobacz: Skatował ukochaną. Dźgał maczetą, bił i dusił!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają