W Olkuszu wszyscy mówią tylko o martwym noworodku. Dramat wydarzył się w znanej bogatej rodzinie. Państwo C. mieszkają w willowej części miasta. Grażyna C., matka Anny, jest urzędniczką w miejscowym magistracie. Ojciec to pracownik fabryki emalii. Matka noworodka, Anna, była przedszkolanką. Skończyła studia w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej.
>>> Mąż: Biła mnie i gotowała zupę z włosów łonowych
Nikt z sąsiadów, znajomych ani nawet koleżanki z pracy nie podejrzewali, że dziewczyna jest w ciąży. - Owszem, ostatnio bardzo się zaokrągliła, ale byłam przekonana, że przytyła - mówi sąsiadka. Dziewczyna ukrywała ciążę. Nosiła szersze tuniki. Czyżby już wtedy planowała, że pozbędzie się dziecka?
Śledczy ustalili, że Anna C. urodziła w domu. Nie uniknęła jednak komplikacji i zgłosiła się do szpitala. Tam lekarze szybko się zorientowali, że to problemy wywołane przez poród. Tymczasem na temat noworodka dziewczyna milczała. Medycy zawiadomili policję.
Funkcjonariusze znaleźli martwego noworodka na posesji jej rodziców. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że urodził się żywy. Grażyna C. i jej mąż zostali zatrzymani na 48 godzin i zwolnieni do domu. Na razie ani oni, ani ich córka nie usłyszeli zarzutów. To jednak może się zmienić.
- Czekamy na wyniki sekcji zwłok noworodka, będą znane w przyszłym tygodniu - powiedział nam Wiesław Zięba, szef olkuskiej prokuratury.