- Pomocy! Niech ktoś mnie uratuje! - telefon przerażonej kobiety postawił na nogi policjantów. Kiedy z piskiem opon przyjechali pod wskazany adres, napastników już nie było. Oblana benzyną Justyna B. trzęsła się jak galareta, a w mieszkaniu jej matki wielka kałuża paliwa wskazywała na miejsce, w którym doszło do próby zabójstwa. - Oni chcieli mnie spalić - powtarzała jak w transie kobieta. Justyna B. z mężem Jackiem (43 l.) mieszka w Osieku nad Wisłą (woj. kujawsko-pomorskie). On ma firmę transportową. Ona wychowuje dzieci. Mają dwie córki. Jedna z nich trzy miesiące temu urodziła córeczkę. Okazuje się jednak, że małżonkowie ostatnio przechodzili kryzys. - Syn przez pół roku walczył o to małżeństwo. Nawet się wieszał - mówi nam Magdalena B. (67 l.), matka Jacka B. - Wszystko zaczęło się od tego, że wnuczka Małgosia w telefonie Justyny znalazła jej nagie zdjęcia z jakimś mężczyzną. Zaczęły się kłótnie. A kilka dni temu Jacek przybiegł do mnie i powiedział mi, że Justyna wyczyściła ich wspólne konto i wyniosła się do swojej matki w pobliskim Lubiczu. Ale oni nie chcieli jej zabić, może tylko postraszyć - tłumaczy.
Zobacz: Stargard Szczeciński. Półtoraroczny Alanek wypadł z okna schroniska dla kobiet
Prokurator nie ma jednak żadnych wątpliwości, że karmiąca piersią Małgorzata B. (19 l.) razem z ojcem Jackiem napełnili kanister benzyną. Pojechali z Osieka do Lubicza. Tam wpadli do mieszkania, w którym była Justyna B. Wylali na nią paliwo. Kobieta wyrwała się śmierci. - Ojcu i córce został postawiony zarzut usiłowania morderstwa. Grozi za to nawet dożywocie. Sąd na nasz wniosek aresztował ich na trzy miesiące - mówi Tomasz Sobczak z Prokuratury Rejonowej Toruń-Zachód. Czy śledztwo odsłoni wszystkie kulisy rodzinnej tragedii?