Znamy coraz więcej szczegółów maskary, którą w ostatni czwartek urządził bogaty biznesmen spod Włocławka. Co sprawiło, że Bogumił P. chwycił za broń i ruszył w krwawy rajd? Od kilku lat w jego małżeństwie źle się działo. Renata P. zażądała separacji i alimentów na czworo dzieci. Czy to właśnie tak go rozwścieczyło, że na swoją listę śmierci wpisał żonę i wszystkich jej bliskich?
Egzekucję rozpoczął od małżonki. Wpadł do mieszkania przy ul. Harcerskiej we Włocławku, sterroryzował kobietę dubeltówką, sprowadził do piwnicy i rozstrzelał. Zadzwonił do miejskiego ośrodka pomocy rodzinie, powiedział, że zabił żonę i zaraz skończy ze sobą. Nie zrobił tego jednak, tylko ruszył wykańczać kolejne cele ze swojej listy. Policjanci zaalarmowani przez pracowników MOPR nie zdołali go powstrzymać.
Zobacz też: Horror we Włocławku CZARNY WDOWIEC - pierwsza żona popełniła samobójstwo, drugą zabił, a potem...
Przejechał 20 km i zatrzymał się przed domem teściowej w Nowej Wsi. Tam zastrzelił Marię Sz. i jej niepełnosprawnego syna Grzegorza. Ale śmierci było mu mało. Ruszył do pobliskiego Świerczyna, gdzie mieszka brat teściowej. - On nigdy u nas nie był. Przyjechał ok. godz. 13. Zastukał do drzwi. Zapytał o męża. Powiedziałam, że wezmę kurtkę i otworzę mu bramę. Ale kiedy się ubrałam i wyszłam, zobaczyłam, jak odjeżdża - opisuje Genowefa Szczerbiak (60 l.). Jej mąż wciąż jest roztrzęsiony. - On przyjechał mnie zabić. To cud, że żyję. Gdybym ja wyszedł do niego, a nie żona, zastrzeliłby mnie jak Renatę, Marysię i Grzesia - mówi Jerzy Szczerbiak.
Policjanci odnaleźli Bogumiła P. w niedalekim Smólsku. Tam zabójca zakończył swój krwawy rajd, strzelając sobie w głowę.