Do tragedii doszło w środę. Do strzelnicy w Chorzowie wszedł Hubert Ch. Zajął się nim Waldemar Ż., doświadczony instruktor strzelectwa, były policjant. Przez dwie godziny 25-latek strzelał do tarczy. Nagle skierował trzymany w rękach karabinek MP4 w stronę instruktora. - Oddał najpierw jeden strzał. Instruktor upadł. Potem podszedł do niego i z bliska oddał jeszcze kilka strzałów. Następnie zaczął pakować broń i amunicję do torby, którą miał ze sobą - mówi prokurator rejonowy w Chorzowie Andrzej Sikora.
Zobacz też: Czy Polska wyda Stanom rodaka podejrzanego o morderstwo?
Ten z kolei odpowiedział ogniem. Nikt nie został w tej wymianie ognia ranny
Waldemara Ż. przeszyło osiem kul. Szybko się wykrwawił. Nietypowy odgłos strzałów zaniepokoił jedną z pracownic. Wezwała właściciela strzelnicy i oboje postanowili sprawdzić, co się stało w hali strzeleckiej. - Wtedy mężczyzna zaczął strzelać także w kierunku właściciela. Ten z kolei odpowiedział ogniem. Nikt nie został w tej wymianie ognia ranny - mówi prokurator Sikora.
Hubert Ch. poddał się dopiero, gdy pojawili się policjanci. Trafił do szpitala psychiatrycznego. Tam ma usłyszeć zarzut zabójstwa. Prawdopodobne, że mężczyzna, będąc w amoku, planował dalsze egzekucje w najbliższym centrum handlowym.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail