- Jesteśmy szczęśliwi i wdzięczni lekarzom - mówi Edyta Filipczyk (31 l.), mama Kacperka. Nie może wprost uwierzyć, że lada dzień zabierze synka do domu. Tak długo walczyła o jego życie... O tym, że serce chłopca jest chore, dowiedziała się zaraz po urodzeniu Kacperka. Diagnoza brzmiała: zapalenie mięśnia sercowego. Chłopczyk trafił do Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu.
- Lekarze walczyli o życie mojego synka - opowiada pani Edyta. Najpierw chłopiec był leczony farmakologicznie. Jednak nie przyniosło to pożądanego efektu. - Serduszko Kacperka przestało pracować. Lekarze musieli go reanimować - wspomina kobieta. Potem, aby ratować Kacperka, trzeba było wszczepić mu sztuczną komorę. On jednak potrzebował nowego serduszka. Sztuczna komora to rozwiązanie tymczasowe, miało pomóc malcowi doczekać do przeszczepu. A nikt przecież nie wiedział, kiedy mógł on się odbyć. I wtedy zdarzył się cud. Kilka tygodni po operacji do pani Edyty zadzwonił telefon. - Znalazło się serduszko dla Kacperka. Pojechaliśmy do Zabrza na przeszczep - mówi zachwycona mama. Operacja trwała ponad 6 godzin. Kacperek ma nowe serduszko i jeśli wszystko będzie dobrze, niedługo wróci z mamą do domu.