trumna, pogrzeb, śmirć, nieboszczyk, zmarły

i

Autor: Arne Trautmann

I po śmierci czeka się na papiery. Radzimy, jak skrócić czas oczekiwania

2018-12-21 6:18

Akt zgonu. Bez niego nie otrzyma się zasiłku pogrzebowego, a i nie zorganizuje się pochówku. Taki dokument w świecie wystawia koroner, w przybliżeniu lekarz medycyny sądowej, ale nie u nas. W Polsce też ma zaistnieć instytucja koronera. Tylko nie bardzo wiadomo kiedy. Projekt ustawy o koronerze nie trafił jeszcze do parlamentu.

„Dziennik Gazeta Prawna” podał, że nie zanosi się, by w tej kadencji Sejmu posłowie. mieli pochylić się nad tym projektem. Resort zdrowia w końcówce 2017 r. wyliczył, że koronerzy rocznie wystawialiby ok. 20 tys. kart zgonów, a na ich funkcjonowanie trzeba byłoby przeznaczyć ok. 19 mln zł. Jest projekt ustawy o stwierdzaniu, dokumentowaniu, rejestracji zgonów (tzw. ustawa o koronerach). Miałby się w niej znaleźć zapis o tym, że uprawnienia do orzekania o śmierci otrzymaliby ratownicy medyczni oraz pielęgniarki. Projekt miał być przyjęty przez Radę Ministrów... w II kwartale 2018 r. Sprawa jest pilna, bo przepisy określające procedurę wystawiania aktów zgonów stworzono 50 lat temu. Muszą być doprecyzowane, bo nie przystają często do rzeczywistości. Lekarz może wystawić akt zgonu, ale dopiero... po godzinach pracy. Nie może tego zrobić w trakcie pracy, bo nie jest to świadczenie, za które NFZ płaci! Tyle o prawie. Teraz o rzeczywistości.

Gdy w domu umrze bliski, trzeba czekać nawet kilkanaście godzin nim przyjdzie lekarz i urzędowo potwierdzi zgon członka rodziny. Wzywanie pogotowia do zmarłego mija się z celem, bo ratownicy ratują, ale nie wskrzeszają. Nierzadko, by szybko lekarz wystawił akt zgonu wzywa się karetkę, ale podaje się, że pacjent albo jest zawałowcem, albo udarowcem. Chodzi o to, by dyspozytor skierował karetkę „S” z lekarzem na pokładzie. Zasadniczo, gdy przyjedzie do takiego „pacjenta”, to wystawi już akt zgonu. Latem 2018 r. pewien gliwiczanin nie mogąc doczekać się przyjazdu lekarza do matki, którą już nieżywą znalazł w mieszkaniu, zadzwonił na policję i powiedział, że została... zamordowana. Łatwiej o akt zgonu, to znaczy szybciej jest on wystawiany w gminach, które na własny koszt zatrudniają nieformalnych koronerów.

– Od kilku lat mamy takiego lekarza. Kiedyś płaciliśmy za gotowość, z każdy dzień, siedem w tygodniu. Teraz płacimy za wyjazd. To ok. 400 zł. W miesiącu nasz koroner wyjeżdża kilka razy do wpisywania aktu zgonu – wyjaśnia Jarosław Burzawa, naczelnik Wydziału Zarządzania Bezpieczeństwem Publicznym w będzińskim Starostwie Powiatowym. Problem w tym, że dla lekarzy wystawianie aktów zgonów wcale nie jest lukratywnym biznesem, więc niełatwo gminom, choć płacą „od aktu” i 700 zł, utworzyć instytucję lokalnego koronera. Co za tym robić w takiej smutnej sytuacji? Jest wyjście: jeżeli zgon może stwierdzić każdy lekarz to należy zaprosić na wizytę domową lekarza z prywatnej przychodni i problem z głowy. Niestety, trzeba zainwestować ok. 250 zł.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki