Trzy spoty reklamowe emitowane w głównych kanałach TVP, Polsacie oraz stacjach TVN-u. Specjalna strona internetowa, infolinia telefoniczna, a także agitacja poprzez najpopularniejsze portale społecznościowe. Tak przez najbliższe dwa tygodnie wyglądać będzie rządowa ofensywa skierowana do wszystkich Polaków. Cel jest jeden. Udowodnić, że harówka do 67. roku życia jest nieunikniona.
- Za 30 lat co drugi Polak będzie miał więcej niż 50 lat. Liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o 5 milionów. Bez reformy zabraknie rąk do pracy. A nasze dzieci nie utrzymają systemu emerytalnego. Reforma to nie kaprys, to konieczność - mówi lektor ze spotu zatytułowanego "Demografia".
Za te wszystkie propagandowe chwyty zapłacimy my, podatnicy. Na kampanię zrzuciły się: Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, Kancelaria Premiera, resort spraw wewnętrznych, obrony narodowej, finansów, sprawiedliwości oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Wszystkie utrzymywane z naszych podatków! I choć urzędnicy przekonują, że koszty kampanii są niewielkie i w rynkowych warunkach byłyby dwa razy wyższe, to opozycja ma wątpliwości, czy jest ona w ogóle potrzebna.
- Całe to działanie jest jak nieuczciwa akwizycja. Rząd próbuje sprzedać nam kiepski towar, posługując się półprawdami. Lepiej byłoby te pieniądze przeznaczyć na wsparcie najuboższych - mówi Janusz Śniadek (57 l.), były szef Solidarności, a obecnie wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny z PiS.