Lisa wyśmiali dziennikarze, a "Hot Dogiem" ochrzcili go internauci, po tym jak niedawno na jego portalu ukazał się sążnisty, żałosny artykuł o parówkach w bułce sprzedawanych na stacjach benzynowych jednej z firm. Wielu sugerowało, że była to obrzydliwa ukryta reklama. Lis się nie przyznał, ale przydomek "Hot Dog" zyskał raczej na dobre...
- Ponad 92 tys. zł brutto dla firmy Tomasza Lisa Deadline Productions. Dodatkowe honorarium tylko dla publicysty - 20 tys. Ponad drugie tyle - koszty producenckie, co w sumie daje blisko 300 tys. zł za odcinek - wylicza "Gazeta Polska".
Jednak Tomasz "Hot Dog" Lis zaprzecza tym informacjom. - (czy program kosztuje milion miesięcznie?)
- Oczywiście, że nie - odpowiedział na swoim portalu Lis. - Ile kosztuje? Wielokrotnie mniej, miesięcznie ponad pięciokrotnie mniej. Nawiasem mówiąc, pieniądze które dostaje na program moja firma, nie są moim wynagrodzeniem. Program generuje koszty, a zatrudnionych jest przy nim kilkanaście osób - twierdzi "Hot Dog". Szczegółów jednak nie podaje. A zdaniem ekspertów powinien.
- Skoro Tomasz Lis wdał się w polemikę, to musi być przygotowany na to, że adwersarz powie: sprawdzam. Samo określenie, że nie jest to prawda, jest niewłaściwe. Skoro Tomasz Lis powiedział "A", to niech powie "B". Czasem milczenie jest złotem - komentuje prof. Wiesław Godzic (59 l.).
O wysokość zarobków Tomasza "Hot Doga" Lisa chcieliśmy zapytać również w TVP, ta jednak nie udziela żadnych informacji na ten temat. - Wszystkie umowy pomiędzy telewizją publiczną a jej producentami zewnętrznymi objęte są tajemnicą handlową - mówi Joanna Stępień-Rogalińska, rzeczniczka telewizji.
Z samym Tomaszem "Hot Dogiem" Lisem nie udało nam się wczoraj skontaktować.
Internauci wymyślili przydomek "Hot Dog"
To internauci ochrzcili Tomasza Lisa mianem "Hot Dog". A to z powodu artykułu, jaki ukazał się na portalu natemat. pl. W dniu premiery witryny, której współwłaścicielem jest Lis, znalazł się na niej tekst, który przejdzie do historii dziennikarstwa: "3 miliony zaspokojonych podniebień" opowiadający o sukcesie parówek serwowanych na stacjach benzynowych jednego z producentów paliw.
"Wygrywa potrzeba czekania w kolejce przy dźwięku brzęczących kluczyków od stacyjki, w towarzystwie kierowców tirów i pasażerów autobusów wycieczkowych. Kusi wpatrywanie się w kojący, jednostajny ruch maszyny, która podgrzewa, obracające się leniwie wokół własnej osi, parówki" - można było przeczytać.
Internauci szybko zaczęli kpić. "Natemat.pl portal mięsno-paliwowy, który wystartował w Środę Popielcową" - pisali.
Tomasz LiS (46 l.) na swoim portalu:
Czy program rzeczywiście tyle kosztuje? Oczywiście, że nie. Ile kosztuje? Wielokrotnie mniej, miesięcznie ponadpięciokrotnie mniej. Taki drobiazg. Nawiasem mówiąc, pieniądze które dostaje na program moja firma, nie są moim wynagrodzeniem. Program generuje koszty, a zatrudnionych jest przy nim kilkanaście osób.
Prof. Wiesław Godzic (59 l.), medioznawca: Powiedział "A", niech powie "B"
- Skoro Tomasz Lis wdał się w polemikę, to musi być przygotowany na to, że adwersarz powie: sprawdzam. Samo określenie, że nie jest to prawda, jest niewłaściwe. Skoro Tomasz Lis powiedział "A", to niech powie "B". Czasem milczenie jest złotem.