Od tej strony ich nie znaliśmy... Na co dzień ścigają przestępców. Ale jak jest okazja, ujawniają swoją wrażliwą duszę. A okazja była przednia. W minioną środę w Hotelu Łazienkowskim hucznie obchodził swoje imieniny Mirosław Schossler, komendant stołecznej policji. Na imprezie nie mogło więc obyć się bez znamienitych gości, m.in. szefa policji Marka Działoszyńskiego (51 l.) i szefa stołecznej straży miejskiej Zbigniewa Leszczyńskiego. Wśród imprezowiczów nie zabrakło również policjantów z Komendy Stołecznej Policji i mundurowych z Kielc. Ci ostatni to dobrzy znajomi Schosslera, który - zanim objął stanowisko w Warszawie - był szefem policji w woj. świętokrzyskim.
Impreza musiała być bardzo udana, bo po jej zakończeniu komendanci nie chcieli się ze sobą rozstawać. Czułym uściskom nie było końca...
Jak zapewnił nas rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek, policyjny raucik miał charakter prywatny i płacił za niego z własnej kieszeni solenizant. Czy policjanci przytulali się do siebie służbowo czy prywatnie - tego niestety nie wiemy...