Kancelaria Sejmu już rozpoczęła poszukiwania wykonawcy zamówienia. Jak podaje "Rzeczpospolita" instalacja systemu może potrwać aż dwa lata. Automatyczne śledzenie osób, które wkraczają w nieprzeznaczone do tego miejsca czy też wykrywanie pakunków pozostawionych bez opieki to funkcje jakie ma pełnić system kamer. Jedną z przyczyn wzmocnienia systemu ochrony Sejmu były wydarzenia z końca ubiegłego roku, gdy chemik Brunon K. zamierzał wysadzić parlament za pomocą samochodu z materiałami wybuchowymi.
>>> Posłowie mają gdzieś budżet
Według "Rzeczpospolitej" najpoważniejszym elementem zmian w bezpieczeństwie parlamentu ma być zmiana sposobu funkcjonowania kamer strzegących Sejmu i Senatu. Obecnie Straż Marszałkowska śledzi obraz z wielu kamer jednocześnie, co grozi przeoczeniem ważnych zdarzeń. Wcześniej sugerowano, że władze Sejmu powinny zdecydować się na ogrodzenie parlamentu, jednak nie było na to zgody polityków.
Narzędzie do inwigilacji?
Planowana budowa systemu inteligentnych kamer już wzbudza emocje. Opozycja twierdzi, że nie jest w wystarczający sposób informowana o planach sejmowych władz.
- Zmiany dotyczące bezpieczeństwa posłów powinny być konsultowane z kierownictwami klubów parlamentarnych. Jednak nic mi nie wiadomo, by takie konsultacje miały miejsce – tłumaczy dziennikarzom Jarosław Zieliński, poseł PiS i były wiceszef MSWiA. – Musimy mieć pewność, że system będzie służyć bezpieczeństwu, a nie zbieraniu haków na posłów – kończy polityk.
Także Jerzy Dziewulski (specjalista do walki z terroryzmem i były poseł) zgadza się, że system kamer mógłby posłużyć zbieraniu informacji o politykach. Jednak zdaniem Dziewulskiego wzmocnienie ochrony Sejmu jest konieczne.