Miejscowi narkomani gromadzili się wokół simsona inwalidy jak dzieci przy budce z lodami. Słyszeli z daleka charakterystyczny dźwięk silnika NRD-owskiej produkcji i zbiegali się na umówione miejsce. Największą popularnością spośród specyfików oferowanych przez Stanisława W. cieszyły się plastry nasączane narkotykiem. Stopniowo uwalniały bowiem do organizmu specyfik silniejszy od morfiny. Odlot na tej substancji trwał dwa dni. Pan Stanisław sprzedawał plastry po 60 zł. Sam kupował je po 60 gr. Recepty dostawał od lekarzy, którym skarżył się na bóle nóg, albo wyłudzał je od chorych znajomych.
Kiedy wpadł w ręce policji, w jego domu kryminalni znaleźli kilka tysięcy złotych i ponad sto nasączonych narkotykiem plastrów. - To pierwsza tego typu sprawa w naszym województwie - mówi Sławomir Konieczny z lubuskiej policji. Dilerowi na inwalidzkim wózku grozi 8 lat więzienia.