Centrum Łodzi niemal całe przykryte jest tonami śniegu. Piesi grzęzną po kostki, a samochody ledwo mogą przejechać mniejszymi ulicami. To dlatego łódzkie pośredniaki oferują pracę przy usuwaniu zasp. Jest tylko jeden warunek - aby zdobyć posadę, trzeba być osobą niepełnosprawną. Zdrowi łodzianie na taką pracę szans nie mają. Jak mówią urzędnicy, mogą odśnieżać jedynie na własną rękę.
Dla inwalidów ofert przy odśnieżaniu jest mnóstwo. Dlaczego akurat dla nich?
Patrz też: Łódzki ZUS wprowadził bilety do windy
- Chodzi o to, że zatrudnienie osoby niepełnosprawnej jest dużo tańsze, bo pracodawcy dostają dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - tłumaczy jedna z urzędniczek.
O tym, że tak ciężka praca oferowana inwalidom to absurd, wie już Ryszard Werdecki. Mężczyzna szuka pracy od wielu lat. Po udarze mózgu jest częściowo sparaliżowany. Jeździ na wózku. Przez moment zastanawiał się nad ofertą z pośredniaka. Poczynił nawet pewne kroki, by przygotować się do odśnieżania. Wyjechał swoim wózkiem na podwórko i łopatą próbował usunąć wielką hałdę śniegu. Zziajał się tylko i zasapał, ale zaspę ledwo tknął.
- Ten pomysł jest bez sensu. To musi robić chłop silny jak tur, a nie osoba chora - mówi, ocierając pot z czoła.