Pomrówy, bo tak nazywają się obrzydliwe ślimaki, pojawiają się co roku, jednak teraz jest ich prawdziwe zatrzęsienie. Stanisława Marczak (75 l.), która swą działeczkę w ogródkach działkowych Podzamcze w Lublinie uprawia od prawie pół wieku, nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek było ich tak dużo. - Są wszędzie. Na warzywach i na kwiatach. Oblepiają nawet drzewa i altankę - wzdryga się pani Stasia, która codziennie zbiera ze swej działki po kilka kilogramów mięczaków.
Zobacz: Informacje, wydarzenia i wiadomości z Warszawy. Co słychać w stolicy? Sprawdź!
Ślimaki są bardzo żarłoczne, objadają nie tylko sałatę, ale i kwiaty, kabaczki, liście z krzaków pomidorów. Skąd ich tyle? Jak tłumaczy dr inż. Anna Ewa Michowska, specjalistka ds. ogrodniczych lubelskiego oddziału Polskiego Związku Działkowców, sprzyja im aura. - Jest wilgotno, nie bez znaczenia jest też ubiegłoroczna lekka zima, kiedy zabrakło selekcji naturalnej - mówi dr Michowska.
To nie pociesza Wandy Choteć (54 l.) z ogródków działkowych Węglin. - Te pomrówy są paskudne. Ostatnio gotowałam rosół na szyjce indyka. Jak na nią spojrzałam, od razu przypomniały mi się te potwory i... nie przełknęłam ani łyżki - mówi pani Wanda.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail