Irena Kwiatkowska była gotowa na śmierć...

2011-03-04 5:00

Odeszła wielka gwiazda polskiego filmu i sceny - Irena Kwiatkowska (+ 99 l.). Zmarła wczoraj rano w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w podwarszawskim Skolimowie. Wiedziała, że to musi nastąpić. Przygotowała się do tego. Przed śmiercią miała trzy życzenia. Chciała umrzeć w Skolimowie, nie chciała odchodzić w samotności i życzyła też sobie, aby msza pogrzebowa odbyła się w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Wszystkich trzech życzeń Bóg wysłuchał...

Chciała odejść w domu, a to właśnie ten w Skolimowie traktowała jak własny. Tak też się stało... W czwartek rano, gdy minęła właśnie godz. 8, pielęgniarka przyszła ze śniadaniem. Zaczęła karmić Panią Irenkę. Nagle... Pani Irena westchnęła. Jej twarz zmieniła się, zbladła, ale zaraz pojawił się uśmiech. Odeszła tak spokojnie... Była godzina 8.30.

- Myślę, że już połączyła się z mężem. Teraz wygląda tak pięknie. Jej twarz jest jakby bez jednej zmarszczki - mówi nam wzruszona Grażyna Grałek, dyrektor domu w Skolimowie.

Przeczytaj koniecznie: Irena Kwiatkowska nie żyje. Wspominają ją Andrzej Kopiczyński, Wiesław Gołas, Joanna Szczepkowska i Artur Barciś

Noworoczny toast

Irena Kwiatkowska zamieszkała w Skolimowie ponad dwa lata temu.

- Najpierw przyjeżdżała na wakacje, potem te pobyty wydłużały się, aż wreszcie zamieszkała z nami - wspomina pani dyrektor. Przyjechała tu odpocząć, ale odpocząć chyba trudno Jej było. Była jedną z najsłynniejszych osób, które tu zamieszkały.

Na Jej urodziny czy też imieniny zjeżdżali się z kwiatami przyjaciele, koledzy, znajomi, prasa. "Super Express" też tam wielokrotnie bywał. Jej kolega z filmu i radia, Lech Ordon (83 l.) mówi o Niej "tytan pracy". Widzieli się jeszcze nie tak dawno, tu w Skolimowie, gdy dzielili się opłatkiem.

- Pani Irena przyjechała tu na zasłużony odpoczynek, ale o odpoczynku nie było mowy. Czytała scenariusze, uczyła się ról - opowiada Ordon. - Niesamowicie pracowita, sumienna. Ja mówię o Niej człowiek z żelaza - dodaje o koleżance Wiesław Gołas (81 l.).

- Jeszcze niedawno, gdy wszyscy razem spotkaliśmy się w jadalni z okazji świąt, kolędowała z nami. W Nowy Rok wznosiła toast. Ostatnie miesiące spędzała głównie w pokoju, ale wychodziła na korytarz czy do jadalni, nie sama oczywiście, wtedy potrzebowała pomocy rehabilitanta - mówi nam pani dyrektor.

Przygotowała sukienkę

W połowie stycznia rozchorowała się. Znikła z grafika kąpieli i rehabilitacji, który wisiał w pokoju zabiegowym. Trafiła do warszawskiego szpitala.

- Ciocia ma grypę, która zamieniła się w paskudne przeziębienie. Ale wierzymy, że wszystko skończy się dobrze. Ciocia wychodziła już z takich opresji... - mówiła nam wtedy Krystyna Kwiatkowska-Jabłońska, bratanica aktorki. Do Skolimowa wróciła tydzień temu, po sześciu tygodniach pobytu w szpitalu.

- Wszystko wskazywało na to, że chorobę pokonano... Była zmęczona chorobą, ale nie umarła chora, po prostu to wiek... - dodaje ze smutkiem bratanica.

W Skolimowie w śmierć aktorki ciągle nie mogą uwierzyć: - Pani Irenka właściwie nigdy nie chorowała. Nie cierpiała, nie utyskiwała na starość. Teraz medycyna już tyle może... - mówi Grażyna Grałek i dodaje:

- Pani Irenka zawsze powtarzała, że cieszy się, iż Bóg dał Jej tyle lat życia. Nie bała się śmierci, miała nawet przygotowaną elegancką suknię do ziemi i ulubione korale, w których chciała być pochowana.

Jej trzecim życzeniem było, by msza odbyła się w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Tak też się najprawdopodobniej stanie, zapewne 14 marca. Rodzina właśnie ustala szczegóły...

Lech Ordon (83 l.)

- Często się spotykaliśmy. Urocza koleżanka, znakomita aktorka. Bystra, dowcipna. Towarzysko urocza. Miałem zaszczyt z Nią grać w telewizji, w radiu... To był ktoś. To była dama sceny, pracowita nieprawdopodobnie. Dla Irenki każdy dzień był za krótki, pracę kończyła o 2 w nocy.

Wiesław Gołas (81 l.)

- Ja mówię: człowiek z żelaza. Niesamowicie pracowita, sumienna. Nie była wylewna. Koledzy bali się Jej. My jednak... jakoś lubiliśmy się. Pamiętam, jak w kabarecie grała kowbojkę. I któregoś dnia poprosiła mnie, bym został i pokazał Jej, jak trzymać i jak strzelać z rewolwerów. Byłem dumny, że poprosiła mnie o pomoc.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają