Pani Irena 8 sierpnia szła w stronę domu, gdy nagle poczuła potężne uderzenie od tyłu. Zdała sobie sprawę, że uderzył ją samochód. - Kierowca przejechał jeszcze parę metrów, zatrzymał się i przez otwartą szybę krzyknął: "Jak chodzisz babo?!". A potem, jak gdyby nigdy nic, odjechał. Tym kierowcą był poseł Jan Kuriata - mówi pani Irena.
Poseł Kuriata przyznaje, że 8 sierpnia doszło do takiego zdarzenia, z tym, że on twierdzi, że pani Irena weszła mu prosto pod koła. - Padał deszcz, zjechałem z głównej drogi, szukając miejsca do zaparkowania, gdy ni z tego, ni z owego widzę kobietę na mojej masce - relacjonuje poseł Kuriata. - Powiedziałem do niej "proszę nie chodzić po ulicy, tylko po chodniku". Zatrzymałem się, zapytałem, czy nic jej się nie stało. Powiedziała, że nie, to odjechałem - mówi.
Wersji posła nie potwierdza jednak świadek zdarzenia, do którego udało nam się dotrzeć. - Ta pani potrzebowała pomocy, sama jej udzielałam. Noga jej puchła z minuty na minutę, była jak bania. Dlatego ja zawiozłam tę panią na policję, by mogła jak najszybciej zgłosić ten wypadek - mówi nam Alicja Pietraszko, która swoje zeznania złożyła już na policji.
- Potwierdzam, policja zajmuje się tą sprawą. Trwa przesłuchiwanie świadków. Będziemy występować o opinię biegłego z zakresu ruchu drogowego - mówi Przemysław Kimon, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Pani Irena wciąż ma chorą nogę. Jak mówi, ma naderwane ścięgno Achillesa. Kobieta cały czas jest na środkach przeciwbólowych i codziennie chodzi na zabiegi do szpitala. Nie wiadomo, kiedy odzyska pełną sprawność ruchową.