- Nigdy nie miałam kłopotów z prawem, jestem 25-letnią mamą, teraz jestem pobita i mam sprawę w sądzie - rozpacza Martyna Smith. Wraz z mężem Brytyjczykiem i dwójką małych dzieci mieszka w Portlaoise w Irlandii od półtora roku.
- Opiekuję się maluchami, nigdzie nie wychodzę. Tylko tego feralnego dnia poszliśmy do sąsiadów z okazji 30. urodzin męża - opowiada Polka. Nie ukrywa, że impreza była zakrapiana.
- W pewnym momencie poszłam do domu, zasnęłam z dziećmi. Nagle obudziło mnie pukanie do drzwi - opowiada. To była Garda, irlandzka policja. Okazało się, że na imprezie mąż z sąsiadem się pokłócili.
PRZECZYTAJ: Przypalał psa, dźgał w oczy, ciął język – szokująca sprawa Polaka z USA
- Wyszłam na korytarz, zaczęłam przepraszać naszą sąsiadkę. Wtedy policjant zażądał, abym przestała mówić po polsku! - mówi pani Martyna. Potem, według jej relacji, została bez żadnego powodu wywieziona na komisariat, a tam pobita. Czeka ją sprawa w sądzie za zakłócanie spokoju. Podała nam nazwiska funkcjonariuszy, których oskarża o pobicie, a my przekazaliśmy je pisemnie Gardzie. Ale mimo dwóch naszych listów z prośbą o komentarz przedstawiciele Gardy odpowiadali, że nie komentują indywidualnych spraw. Jednak kiedy dokładnie opisaliśmy relację Polki, nie zaprzeczyli, by pobicie miało miejsce.
- Chce mi się płakać, jak mogli mnie tak potraktować - żali się pani Martyna.