Gdzie można było się doszukać wzmianek o ślubie? Chociażby we wpisie o podróży do Hiszpanii:
„Do tej pory kilka miejsc rozkochało mnie w sobie, jednak Hiszpania bije wszystkie na głowę. (...) Jak nie kochać Hiszpanii? Szukasz czegoś czego nie doświadczasz na co dzień, czegokolwiek pragniesz w Hiszpanii to znajdziesz”* - pisała na swoim blogu świeżo upieczona żona Kazimierza Marcinkiewicza.
Kolejnym sygnałem było polowanie na sukienkę. Teraz możemy już z pewnością powiedzieć, że chodziło o suknię ślubną:
„Ile radości daje bieganie po modnej ulicy, pełnej modnych sklepów w poszukiwaniu tej jedynej, wymarzonej?! Nie zawsze jest to takie łatwe...Wydawałoby się, że odwiedzę Selfridges i...zakup dokonany. Do wyboru do koloru: krótkie, długie, czasem i za krótkie, są wąskie, szerokie, czasem za szerokie... i tylko ładnie wyglądające na manekinach. Więc tym lepiej jeśli pewnego, pięknego dnia w pierwszym odwiedzonym sklepie; z pomocą mojej połówki i przyjaciółki odnajduję "my pretty baby". To cudowne wydarzenie, które póki nie przeżyjesz nie będziesz wiedziała jak pięknym może być i że może tak cieszyć.”*
Teraz pozostaje już tylko zacytować słowa triumfu Isabel, która czwartkową publikację "SE" podsumowała tak: "Ukryte piękno (wydarzenie) jest lepsze od jawnego"*...
*pisownia zgodna z oryginałem