Wydawało się, że po sensacyjnym odpadnięciu z turnieju Dinary Safiny (która była w ćwiartce Isi), Polka ma wyczyszczoną drogę nawet do półfinału. Niestety... Agnieszka przegrała 5:7, 3:6. - Spieprzyłam, nie potrafię tego skomentować - mówiła na konferencji prasowej. Isia (numer 8. na świecie) grała do tej pory ze Szwedową (36.) dwa razy i dwa razy wygrywała. W trzecim spotkaniu górą była jednak Rosjanka reprezentującą Kazachstan.
W pierwszym secie Radwańska obroniła 5 piłek setowych, przy szóstej - nie dała rady. W drugim przegrywała 0:4, nie wytrzymywała nerwowo i po każdej zepsutej piłce klęła zdenerwowana. Potem nad kortami nastąpiło oberwanie chmury i sędzia przerwał mecz. Po przerwie Radwańska przełamała jeszcze serwis rywalki, ale potem przegrała swój i cały mecz.
U Radwańskich zaczyna mocno iskrzyć "Super Expres": - Dlaczego przegrałaś?
Agnieszka Radwańska: - Ponieważ nic nie zrobiłam, żeby wygrać.
- Pogoda miała wpływ?
- Było wilgotno, piłki były ciężkie, co mi nie odpowiada. Ale to nie usprawiedliwienie, bo grałyśmy tymi samymi.
- Coś jakby iskrzyło pomiędzy tobą a tatą podczas meczu...
- Iskrzyło, bo Radwański nie wytrzymuje ciśnienia. Jak wygrywam po 6:0, jest w porządku, ale jak nie idzie po jego myśli, to nie wytrzymuje. To nie na jego nerwy. Ja też nerwowo wtedy reaguję, bo to co mówi to nie rady, ale docinki. Mamy troszkę siebie dosyć. Ja potrzebuję 20 minut, żeby odreagować, dojść do siebie, tata - kilku dni.
- Przed meczem sędzia nakazał ci zdjąć naszywkę "Kraków" z koszulki.
- Tak, bo napis był za duży. W poprzednim meczu sędzia tego nie zauważył...